Rozdz. IV cz. III
- Zginiesz w cierpieniu, bólach i straszliwych mękach
Snape – syknęła tonem jakim on sam straszył uczniów.
- Bawisz się w Sybillę ? Jeżeli jesteś tak uzdolniona jak
ona w tej dziedzinie to raczej nie liczyłbym na nic. – Odpowiedział nie mogąc się powstrzymać przed posłaniem jej
uśmiechu. Zmrużyła oczy i rzuciła niewerbalne zaklęcie rozbrajające, którego
się nie spodziewał.
- I co? Zabawimy się profesorku ? –teraz to on zmrużył oczy, ale nie
zdążył zareagować, bo ta wariatka się na niego rzuciła. Po prostu- w mugolski,
chamski sposób kopniakiem powaliła go na ziemię, złapała za ręce i zapierając
się nogami, cisnęła nim do wanny.
- Mało przyjemne, prawda ? Jesteśmy kwita, czy będziemy
sobie umilać dalej życie drobnymi przyjemnościami. – stanęła nad brzegiem wanny
i wpatrywała się w niego z zadowoloną miną.
- Zastanowię się, a teraz radziłbym ci się ubrać, bo ta
twoja pożal się boże szmatka pokazuje wszystko co możesz pokazać. A z tej
perspektywy zapewniam cię, że widok jest całkiem niezły.
- Ty chamski wredny nietoperzu, musiałeś mnie obudzić w
tak brutalny sposób? – zakryła ręką strategiczne miejsce na klatce piersiowej,
ale stała dalej.
- Czy ciebie ktoś
kiedyś budził ? Może następnym razem nie pij wieczorem, i zdejmij zaklęcia
ochronne. Gdyby nie one już dawno bym cię dobudził ty stuknięta dziewucho ! –
wydarł się, ale dalej miał w oczach wesołe iskierki.
- Nie wierzę, że taki czarodziej jak ty nie mógł sobie z
nimi poradzić. Kłamiesz Severusie, i dlatego czeka cię straszliwa przyszłość.
- Jak na razie to ciebie czeka ciężki poranek więc rusz
to wielkie dupsko, wskakuj w dres i idziemy na błonia.
- Poranek to ja już miałam ciężki – wymruczała pod nosem.
- Za dziesięć minut widzę cię w kuchni, jak nie to
po ciebie przyjdę.
- Dobra, nie unoś się tak bo się zagotujesz.
- Granger, jeżeli.. – zaczął ale już jej nie było.
Severus stwierdził, że już dawno się tak nie ubawił jak
od wczoraj. Miał towarzyszkę do rozmów, która rozumiała co się do niej mówi, a w
dodatku towarzyszka miała całkiem miłą aparycję. Jedyną osobą, z którą do tej
pory rozmawiał był Rookwood, no ale ten wyglądał gorzej od samego Seva, więc jak
na razie bilans zysków był większy niż strat. Wychodząc z wanny zastanawiał się
jeszcze skąd ona zna sztuki walki.
Osuszył się zaklęciem i ruszył do kuchni. Po kilku
minutach dotarła Hermiona. Również w szarym dresie, obcisłym topie na ramiączka i butach do ćwiczeń.
Zlustrowała Snape spojrzeniem i stwierdziła, że jest
dobrze zbudowany, przez koszulkę widać było mocno rozbudowane ramiona, ale w
sposób który nie odstraszał, miał silne długie ręce z widocznie zarysowanymi
mięśniami. W dodatku wyglądał zdecydowanie korzystniej niż w tym swoim worku,
którym zamiatał szkolne korytarze. Dalej mu się przyglądając wypiła dwie
szklanki soku pomarańczowego, coś jej nie pasowało w jego wyglądzie, ale mózg
spał, rozum ukrył się głęboko a dedukcja miała kaca więc nie mogła się skupić.
- Rozumiem, że po wczorajszym incydencie w łazience nie możesz
oderwać ode mnie wzroku. Jeżeli masz takie życzenie, dzisiaj możesz mi
towarzyszyć w kąpieli. – wykorzystamy trochę
wczorajsze zajście, będzie wesoło- pomyślał Sev.
- Uważaj,
żebyś się nie zadławił tą wesołością..
– głosik w głowie był bezlitosny od samego rana, z resztą to ten sam Severus
więc czego można się spodziewać po monologu z własnym „ja”.
- Jesteś chory. Chory i zboczony… albo potrzeba ci
kobiety, a jak nie kobiety to kota.- odparowała Hermiona, a wredne „ja”
dopowiedziało- smacznego Severusie,
właśnie stoi ci w gardle twoja wesołość.
- Chodźmy już, mamy
do pobiegania. – rzucił wychodząc z
kuchni.
Doszli na błonia w ciszy, oboje stwierdzili, że jest za
rano na kontynuowanie utarczek słownych.
Stanęli, na polance nad brzegiem jeziora i Severus zaczął
się rozciągać. Hermiona poszła w jego ślady i po 20 minutach, obydwoje byli
gotowi.
- Ruszamy ? Jeżeli dasz radę zrobimy dzisiaj 6 km
truchtem. Ocenię twoje możliwości i zobaczymy co mogę włączyć od razu do treningu. Ja robię co
drugi dzień 10-15 km, czasami pływam w jeziorze, podciągania, podskoki,
przysiady i pompki. Jakieś pytania ?
- Nie, ruszaj.- Hermiona była zła jeszcze za poranną
przymusową kąpiel.
Snape ruszył przodem, ona z kieszeni wyjęła mp3 i z
ulubionym rock’iem potruchtała za nim.
Około godziny później, po dobiegnięciu w okolice boiska i
zrobieniu serii ćwiczeń to ona pierwsza się odezwała.
- Jaki werdykt mistrzu? Długo będziesz mnie jeszcze
sprawdzał ?
- Nie, mogłaś mnie uprzedzić, że kondycję masz w lepszej
formie niż przypuszczałem nie robiłbym z siebie idioty.
- Miło było popatrzeć, poza tym nie pytałeś.
Stwierdziłeś, że muszę odbyć trening. Nie zaprzeczyłam, bo faktycznie przyda mi
się trochę ruchu, jednak nie jestem z typu siedzącego. Biegam odkąd nauczyłam
się chodzić, ćwiczę raz czasami dwa razy w tygodniu więc nie jestem zielona.
- Cóż, mój błąd. W takim razie nie marnujmy czasu na
pierdoły tylko zabawimy się jak sama rano zaproponowałaś. Teraz jestem
przygotowany, walczymy wręcz bez użycia różdżek. Po powaleniu na ziemię
zaczynamy od nowa.
- Tak jest panie generale. – była w zdecydowanie lepszym
humorze, nikt nie wiedział, że uwielbiała biegać, owszem wiedzieli że trenowała
sztuki walki od małego i taniec, ale to bieganie dawało jej prawdziwą radość.
Zawsze w razie kłopotów, czy poszukiwania rozwiązań zagadek szła pobiegać.
Wyzwalało to w niej hormony szczęścia, które już zaczynały swoją pracę.
- Poczucie humoru masz wrodzone, czy nabyte i po prostu zaraziłaś
się nim od Weasley’ów ? Poziom ten sam..
- Przynajmniej dwa razy doprowadziłam cię do szczerego
rozbawienia więc nie przesadzaj. Z resztą skoro się śmiałeś to poczucie humory
mamy podobne.
- Śnisz Granger. Moje poczucie humoru jest wysublimowane,
dostojne..
- taaa ponure, takie typowo wężowate chciałeś powiedzieć
? Krzywda innych najlepszą rozrywką.
Na te słowa Severus spiął się cały, i z pełną powagą
odrzekł :
- Skoro uważasz, że tak jest to po co ta rozmowa.
- Severusie to był żart. Może trochę nie na miejscu, ale
żart. Jeżeli cię uraziłam to przepraszam.
- Wym Gryfoni zawsze uważaliście, że Ślizgon znaczy zły,
brudny, i niegodny zaufania a wyobraź sobie, że mogę podać ci kilka nazwisk
gryfońskich howańców, których poczucie humoru daleko odbiegało od dobrego smaku
i zdrowego rozsądku.
- Rozumiem, że masz na myśli Huncwotów.
- Och to były jednostki wybitne i uwierz mi nic nie
sprawiało im więcej radości jak upokarzanie innych. Jeżeli nie wierzysz zapytaj
Minerwy, ona potwierdzi moje słowa.
- Dlaczego miałabym ci nie wierzyć? Przypominam, że ci
ufam i szanuję twoją osobę. Jak mniemam możesz mieć z tym problem, jednak
doskonale wiesz, że moje słowa nie były kłamstwem.
- Owszem, mam z tym pewien problem, ale nie duży. Wyobraź
sobie, że mało kto obdarowuje mnie zaufaniem, o szacunku nie wspomnę.
Oczywiście rozumiem to, pewne sprawy z przeszłości rzucają jak wiesz raczej
ponury cień na moją osobę.
- Przeszłości nie cofniesz. A z tego co zauważyłam, to odkupujesz swoje winy już tak długo i z takim
poświęceniem, że mnisi by się mogli od ciebie uczyć.- To powiedziawszy, rzuciła
się na niego i powaliła na ziemię.
- Kurwa, co jest?- Snape był w szoku, powaliła go
dziewczyna o połowę mniejsza od niego
- Jeden zero przystojniaku. – zachichotała Herm
- Ooo jednak Gryfonka w każdym calu.. atakować
bezbronnego. Zagranie całkowicie nieczyste i niehonorowe.
- Znalazł się ten co gra czysto i honorowo, wystarczy
przypomnieć poranek, i twoje honorowe zagrywki.
- Dwa razy mnie usadziłaś, ale tylko dlatego że
całkowicie się tego nie spodziewałem. Zobaczymy jak ci pójdzie teraz. –
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, i skoczył do przodu.
Hermiona nie miała szans, po chwili leżała na ziemi,
przyciskana kolanem Severusa.
Dobry jesteś –
pomyślała.
- Jeden jeden- odparł i pomógł jej się podnieść.- element
zaskoczenia zawsze działa na korzyść atakującego i jak widzę nie muszę ci tego
powtarzać. Jakie sztuki walki masz opanowane i w jakim stopniu ?
Hermiona zlustrowała
towarzysza od stóp po czubek głowy i wreszcie do niej dotarła informacja co z
nim jest nie tak dzisiaj. Włosy, lekko kręcone i spięte na karku gumką, z
wrażenia aż zacmokała.
- Chcę wiedzieć ? – ostrożnie zapytał?
- Nie chcesz. Znam szermierkę w stopniu mikrym jeżeli można tak
powiedzieć. Karate i aikido w jakim stopniu, to będziesz musiał się kiedyś sam
przekonać, nie skończyłam nauk. W 5 klasie zrezygnowałam.
W wakacje miałam za
dużo zajęć i na dodatkowe lekcje walki brakło mi czasu. Uczyłam się od małego. Ojciec mnie
zapisał twierdząc, że dziewczyna musi umieć się bronić.
- Nie powiem, jestem pod wrażeniem. To zaoszczędzi nam
kupę czasu, ale ostrzegam cię, że jeżeli jeszcze raz powalisz mnie na ziemię,
poranna kąpiel wyda ci się niewinnym żartem z mojej strony.
- Czyżby samcza duma ucierpiała, a może nietoperze ego
samo ze złości się pokąsało?
- Wracamy, twoje towarzystwo źle wpływa na moją osobę.
- Źle? Ja bym powiedziała, że raczej dobrze. Włosy masz
ładnie wyszorowane, lekki zarost dodaje ci uroku mrocznego osobnika, a nie... tego
masz w nadmiarze. Wydaje mi się, że raczej jest na plus.
- Uduszę cię, przestań stroić sobie ze mnie żarty.
Zdajesz sobie sprawę, że jestem trzecim najpotężniejszym czarodziejem w tym kraju?
- Oo tak i skromnym nie zapomnij dodać..
- Więc zastanów się, w jaki sposób mogę umilić ci życie.-
kontynuował nie zwracając uwagi na jej małą złośliwość.
- Proponujesz mi coś ciekawego, czy kłapiesz ozorem po
próżnicy?
- Mówię żebyś się zastanowiła.. – wysyczał cicho.
- Dobra, nie sycz bo się wężowate zlecą z okolicy.
- Wracamy mam dość jak na poranek, poza tym zgłodniałem.
- Ok, to kto pierwszy ten ma łazienkę dla siebie najpierw.
I ruszyła przed siebie biegiem. Severus dogonił ją bez problemu i nawet nie
okazując zmęczenia biegł koło niej. Mijając prof. Sprout która szła do małych
mandragor powiedzieli dzień dobry i przyspieszyli. Już w korytarzu do jego
kwater, Snape puścił oko Hermionie, uśmiechnął się i popędził zostawiając ją w
tyle..
Przegrała z kretesem.
nie mam siły na błędy, za co z góry przepraszam. W tygodniu uśmiechnę się do Oli o betę nowych rozdziałów :) Mam nadzieję, że się podobało.
OdpowiedzUsuńale fajny rozd!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Nic innego nie jestem w stanie napisać, bo cały czas się śmieję! :D Pierwszy raz spotkałam się z taką Hermioną i muszę przyznać, że mi się podoba, a Severus, jak to Severus po prostu Idealny!
OdpowiedzUsuńAda
Cieszę się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba zarówno akcja jak i bohaterowie,idę czytać dalej,super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nininka