Miłego czytania !
Harry leżał w łóżku i nie mógł zasnąć. Snape przysłał mu eliksir szczęścia. Dokładnie jeden łyk umieszczony w małej kapsułce. McGonagall i Flitwick obłożyli go chyba wszystkimi możliwymi zaklęciami jakie znali.
Mijały godziny a on cały czas czekał. Nie mógł uwierzyć, że Ron mógł dopuścić się takiej zdrady.
Wprawdzie między nimi a dziewczynami ostatnio nie było za wesoło, ale przecież byli przyjaciółmi. Przyjaciół się nie zdradza. Pamiętał jak Syriusz opowiedział mu jak Glizdogon zdradził ich rodziców, i co Black wtedy czuł. Harry był aż do tej pory przekonany, że jego przyjaciele są niezastąpieni i prawdziwi. Pomylił się jednak bardzo. Tak samo jak źle ocenił Snape'a, i Dumbledora. Nigdy ale to nigdy nie pomyślałby, że Severus Snape będzie ryzykował życie dla ucznia spoza Slytherinu. Mało tego widział ból w jego oczach tak wyraźny, że Harry z trudem w nie patrzył. Jedno było pewne Severus Snape się zakochał. Rozmyślania przerwała mu mała sowa pukająca w okno. Harry zerwał się z łóżka i wpuścił ją do środka. Miała liścik przywiązany do nóżki. Harry z sercem w gardle rozwiązał supełek i rozwinął pergamin.
Spotkajmy się na boisku o 23. Bądź sam. R
Miał 35 min żeby się przygotować. Złapał pelerynę niewidkę i ruszył biegiem do lochów.
Dotarł na miejsce w przeciągu 5 min. Zapukał do drzwi profesora, i po chwili wszedł do środka. Mistrz Eliksirów siedział za biurkiem i wyglądał fatalnie. Na widok Harry'ego zdejmującego pelerynę podniósł się, zmniejszył stos przygotowanych wcześniej eliksirów i wsadził do kieszeni.
- Panie profesorze, o 23 mam być na boisku, przed chwilą odebrałem sowę.
- Potter daruj sobie tego profesora, jak jesteśmy sami możesz mi mówić po nazwisku. Ale tylko jak jesteśmy sami, zrozumiałeś?
- Tak, panie prooo.. Znaczy się tak. - Harry mało się nie udusił wymawiając to imię. - Bardzo mi miło.
- Akurat, i tak wiem, że za moimi plecami mówiliście o mnie Snape - prychnął.
- Naprawdę, widzi pan, znaczy widzisz chyba źle cię oceniałem do tej pory.
- Potter pamiętaj, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Idziemy.
- Tak jest.
Severus stanął koło Harry'ego tak blisko, że ten mógł dostrzec małe tłoczone 's' na guzikach jego surduta.
Fanatyk, nie ma co... pomyślał i zobaczył jak z czarodzieja robi się mgiełka. Poczuł delikatny powiew wiatru i wilgoć przylegającą do całego ciała.
- Chodźmy odzyskać dziewczyny. Narzucił pelerynę i ruszył przed siebie.
Ron czekał niecierpliwie, rozglądał się dookoła i nasłuchiwał odgłosów. Malfoy się jeszcze nie pokazał, ale
martwił się tym zbytnio. Może Czarny Pan wysłał go gdzieś. Mają czas. Jak Potter będzie w niewoli może czekać na niego długo. Jaskinia jest nie do znalezienia po złożeniu ofiary. Gdzie ten cholerny Potter? Ron usłyszał trzask pękających gałązek i odwrócił się w stronę zamku. Przed nim stał Harry zdejmujący pelerynę.
- Ron! Wreszcie, już myślałem, że coś ci się stało, albo że jesteś w jakiejś pułapce. Wiesz co się stało? Nikt mi nic nie powiedział.
- Jak zawsze. Na to właśnie liczyłem, że jak zwykle biednego Pottera nie będą obciążać wiedzą.. Ron uśmiechnął się i powiedział.
- Harry było ciężko. Dowiedziałem się gdzie chyba są przetrzymywane. Siedziałem w okolicach bramy Hogwartu i parę razy śledziłem Malfoy'a. Wyobraź sobie, że nie szedł do zamku tylko pływał łódką po jeziorze. Dostałem informację, że zawsze obierał kierunek północnej ściany.
Harry miał ochotę zabić go tu i teraz. Wiedział, że musi być spokojny.
- Ron to idziemy czy nie?
- Idziemy, za mną. I ruszył sobie znaną ścieżką. Harry zastanawiał się jak często tędy chodził, i jakie jeszcze sekrety ma jego przyjaciel.
- Dotarli brzegiem lasu do jeziora gdzie zacumowana była mała łódka. Ron wszedł pierwszy, a Harry za nim. Odcumowali łódkę i Ron różdżką obrał kierunek. Płynęli dobre 15 min, Harry odwrócił się i połknął kapsułkę z eliksirem szczęścia. Po chwili świat wydał mu się ostrzejszy, on stał się pewny siebie i już wiedział, że uda im się wyjść z tego cało.
- Ron, popatrz tam jest coś w ścianie? -wyszeptał Harry.
- Widzę, to musi być właśnie to miejsce. Płyniemy tam.
Pod samą ścianą Ron wypowiedział jakieś zaklęcie i widzieli wejście do groty w ścianie. Było ogromne. Harry zastanawiał się jak coś takiego mogło ujść uwadze dyrektora i nauczycieli. Hermiona na pewno by wiedziała co to takiego. Już niedługo dziewczyny będą bezpieczne.
-Harry trzymajmy się razem, tak będzie bezpieczniej. Daj pelerynę schowamy się pod nią.
Tu cie mamy, pomyślał Wybraniec i zarzucił na nich niewidkę. Ron trzymał kurczowo Harry'ego i przeszli przez jaskinię. Wyszli z ciemnego korytarza i ukazała im się jasno oświetlona komnata. Harry ściągnął pelerynę i schował ją do kieszeni.
-Robi wrażenie.
- Noo- Ron rżnął głupa, że aż miło, ale Harry nie był gorszy.
- I co teraz? Wiesz gdzie one są?
-Sprawdzimy, proponuję korytarz na lewo.
- To prowadź. Harry wyjął flaszeczkę z eliksirem anty-Morgany i trzymał w ręku. Czekał na odpowiedni moment wiedział, że nie może wylać jej na siebie za wcześnie, bo Ron ich tu zostawi.
Ron wszedł do następnej komnaty i ich oczom ukazał się straszny widok. Hermiona i Ginny związane razem, zakneblowane siedzące na podłodze. Na widok Harry'ego obie chciały coś zakomunikować, ale nie mogły.
- I jak ci się podoba? - zapytał Ron.
- Co mi się podoba?
- Moje więzienie. Jest też miejsce dla ciebie - rudy wyciągnął różdżkę, ale Harry już zdążył wylać na siebie eliksir i zaczął pojawiać się Severus Snape.
- Co do cholery?
- Myślałeś, że jesteś taki cwany Ron? Że przechytrzysz cały Zakon Feniksa? Jesteś głupi i zawistny, a tacy ludzie żyją krótko. Expeliarmus!! Harry nie czekał aż Ron zaatakuje pierwszy. Zaczął miotać zaklęciami tak szybko, że postronny obserwator nie zauważałby machnięć różdżką. Ronald odbijał zaklęcia i rzucał swoje. Jednak podszkolił się u Moody'ego. Severus nie zwracał uwagi na walczących, skierował swoje kroki do związanych dziewcząt.
- Już spokojnie, już dobrze.- Rozwiązał Hermionę i próbował pomóc Ginny, ale ta dziko wrzasnęła i odsunęła się od niego jak najdalej. Hermiona zbliżyła się do niej i zaczęła mówić do ucha.
- Ginny to Severus. Twój profesor. On nie zrobi nam krzywdy, przyszedł z Harrym żeby nam pomóc. Widzisz Harry'ego? Walczy z Ronem, musimy się pospieszyć. Severus wcierał w ciało Hermiony różne maści i podsuwał jej coraz nowe buteleczki eliksirów do wypicia. Ginny pozwoliła Herm zdjąć łańcuchy. Severus przywołał różdżki dziewczyn i oddał je im. Podał Hermionie butelkę eliksiru dla Ginny i kazał jej go podać.
Ginny popatrzyła w oczy Severusa i po wypiciu mikstury zasnęła.
- Tak będzie prościej Hermiono. To eliksir nasenny. Nic jej się nie będzie śniło zadbałem o to.
-Severusie! Tak się bałam. Wiedziałam że mnie znajdziesz. - Hermiona rozpłakała się na dobre. Siedziała na podłodze trzymając w ramionach koleżankę a jej płacz stawał się coraz mocniejszy. Severus machnął różdżką i na dziewczynach pojawiły się ubrania, podszedł do Hermiony i objął ją ramieniem.
- Nigdy nie pozwolę żeby coś ci się stało. A oni mi za to zapłacą, obiecuję ci to. A teraz chodź, nie wiemy ile osób mu pomagało.
Severus wziął Hermionę na ręce, a różdżką lewitował ciało Ginny.
Odprowadził je do łódki i wsadził do środka.
- Hermiono posłuchaj mnie, musisz stąd zabrać Ginny. Wydaje mi się że straciła dużo krwi i potrzebuje pomocy. Ja muszę pomóc Potterowi.
- Nie zostawiaj nas, Severusie...
- Ciii, nic ci nie będzie. Płyń tym korytarzem, zostaniecie wypchnięte na jezioro pod zamkiem. Stamtąd wyślij patronusa, wszyscy są w gotowości. Czekają tylko na jakiś sygnał. W tym momencie w jaskini rozległ się ryk tak głośny, że sufit zaczął się sypać.
Severus chciał odepchnąć łódkę, ale Hermiona w ostatniej chwili złapał go za szaty i wpiła się w jego usta.
- Wróć do mnie.
- Oczywiście. Płyń do cholery, a nie próbujesz mnie teraz uwieść! I posyłając jej swój szelmowski uśmiech wypchnął je na jezioro.
Dopilnował żeby zniknęły i popędził do Pottera. Wpadł do komnaty i tylko jego refleks uratował mu życie. W komnacie znajdował się smok. Biały smok, na jego grzbiecie siedział Ronald i rzucał w Pottera zaklęciami.
- Potter żyjesz?
- Żyję, skąd on ma smoka!!
- Nie mam kurwa zielonego pojęcia.- Severus wiedział, że rzucanie klątwami w smoka nic nie da. Jego bariery ochronne są praktycznie nie do przebicia. Rzut okiem i na sklepieniu zauważył miejsce w którym odpadło już sporo głazów. Wycelował różdżką i rzucił - Defodio! Sklepienie runęło na smoka przygniatając go. Snape wyszedł zza załomu i wycelował różdżką w Rona - Incarcerous! Chłopaka oplątały liny i zacisnęły się tak, że wypadła mu różdżka z ręki.
- No było blisko, a byłbym pieczonym Wybrańcem. - Harry wygrzebał się z gruzów, którymi przygniótł go smok.
- Zabieramy rudego i lecimy do zamku.
- Jak lecimy?
- Na smoku. Proste, łatwe i przyjemne. Chyba że pękasz i wolisz wpław dotrzeć do brzegu?
- Nie pękam, latanie nie sprawia mi problemu.
Podeszli do smoka i zobaczyli, że na szyi ma założoną obrożę z kolcami od wewnętrznej strony. Do obroży doczepiony był łańcuch który trzymał Ron i tak sterował smokiem.
- Słuchaj my cię uwolnimy od tego parszywca, a ty nas stąd zabierzesz ok? - Harry podszedł do smoka i zadał mu pytanie.
- Dobrze, czekam bardzo długo aż mnie ktoś stąd wreszcie wypuści.
Severus i Harry odskoczyli od smoka jak oparzeni.
- Ty mówisz? Przecież smoki nie mówią. - Harry wydukał.
- Tak a czarodzieje nie istnieją, i co ty na to? Wierzysz we wszystko co ci mówią?
- Nie.
- Nie kłam, jesteś łatwowierny i można przewidzieć każdy twój ruch, ale serce masz czyste jak łza.- spojrzał na Harry'ego i się uśmiechnął. - Uwolnijcie mnie spod tych kamieni.
- A jakaś gwarancja bezpieczeństwa? - Severus nie był tak skory do pomocy.
- Ciekawy z ciebie okaz. Mógłbym ci pomóc gdybyś chciał. Masz w sobie dużo czarnej magii, ale nie jesteś zły. Wredny, złośliwy, sarkastyczny i ten strój. Kto cię ubiera? - Harry parsknął.
- Dobra, zabierajmy się stąd. Reducto- kamienie przygniatające smoka zamieniły się w pył.
- Zapraszam na grzbiet musimy się pospieszyć, w każdej chwili może się pojawić Cassie.
Severus wdrapał się pierwszy i pomógł Harremu usiąść za nim. Rona po wzbiciu się w powietrze spuścili luzem i ciągnęli za sobą, co jakiś czas obijając go o skały albo, o taflę wody.
- Gdzie lecimy panowie?
- Do Zakazanego Lasu, tam jest polana po turnieju trójmagicznym na której trzymane były smoki. Nie jesteś za duży więc będziesz miał tam sporo miejsca i będziesz bezpieczny. My później sami pójdziemy do zamku.
- Pomyśl jak mam lecieć, a ja zobaczę to w twojej głowie.- odpowiedział smok.
I w ten sposób wylecieli z jaskini, i pomknęli jak błyskawica do Zakazanego Lasu.
Przebycie tego dystansu zajęło im 3 minuty. Smok wylądował na polanie i zrzucił podróżnych.
- Dziękuje Wam. Od ładnych kilku stuleci tam siedziałem.
- Nie wierzę, smok pod zamkiem i nikt w szkole nie wiedział? - chłopak spojrzał na Mistrza Eliksirów.
- Ja nie miałem pojęcia, z resztą dyrektorzy też nie, bo inaczej nie miałbyś tam łatwego życia - posłał spojrzenie w stronę białego.
- Słuchaj musimy na razie iść, bo ktoś na nas czeka, ale wrócimy tu jutro. Możesz na nas poczekać? Harry wpatrywał się w smoka z nieukrywaną ciekawością.
- Będę na was czekał, mogę wam pomóc. Szkoda mi tych dziewcząt. Wiem co zrobił im ten bydlak razem z takim blondasem. Zjadłbym go, ale wiem że ty - wskazał łbem na Seva - zrobisz mu większą krzywdę. A na taką zasługuje. Idźcie i weźcie to, przyda wam się dla tej rudej. Podniósł skrzydło i pokazał strużkę ściekającej krwi. Severus zebrał ją do flakonika i zapytał w jakiej formie ma ją podać.
- Dodaj do źródlanej wody i kwiatów bławatka. Doprowadź do wrzenia i daj jej do wypicia. Pomoże jej na dolegliwości fizyczne i psychiczne.
Severus skinął głową, złapał za łańcuch do którego przywiązany był Ron i zaczął iść w stronę zamku, bacznie uważając żeby głowa rudzielca zaliczyła każdy kamień i korzeń na drodze.
- Ciekawy człowiek, bardzo ciekawy. Idź bo cię zostawi, dla niego liczy się teraz tylko jedna osoba. A coś mi się wydaję że i ona na niego czeka.
Harry'emu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Minął Rona przy okazji kopiąc go w głowę i zrównał się ze Snapem.
Widzieli już światła w zamku.
kto czyta ten komentuje!!!
OdpowiedzUsuńWow!!!! To jest genialne! Herm i Sev aż chce się powiedzieć W KOŃCU!!! Jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńAda
A zapomniałam o Severusie i Harrym. Oczywiście nie po imieniu, ale przyznam, że opcja nazwiska mnie zszokowała zwłaszcza po tym jak dziś oglądałam Harrego Pottera :)
UsuńJest wiele rzeczy, za które Cie uwielbiam, ale bardzo ważną jest to, że pokazujesz Seva jako człowieka, który jak każdy ma uczucia, ale nadal jest tym nietoperzem z lochów, który sieje strach i zniszczenie.
Dziękuje Ci za to!
Ada
http://hg-ss-all-i-need.blogspot.com/ polecam ;)
UsuńAda moim głównym założeniem jest to żeby Severus siał strach i zniszczenie :) kocham go po prostu całym sercem za tą jego nietoprzewatość. Czy ten blog to twój, znalazłam go nie dawno i już pochłonęłam to co tam jest :)
Usuńwidział ktoś harrego pottera na tvn? tak z nudów się pytam ;)
OdpowiedzUsuńa teraz o rozdziale:
-Nigdy ale to nigdy nie pomyślałby, że Severus Snape będzie ryzykował życie dla ucznia spoza Slytherinu. Mało tego widział ból w jego oczach tak wyraźny, że Harry z trudem w nie patrzył.-słodkie. genialnie rozegrałaś pojedynek seva i harrego z rudym na smoku;) BRAWO! czekam na następny rozdział który mam nadzieję pojawi się tak szybko jak ten <3
Oczywiście wczoraj siedziałam i jednym okiem oglądałam HP a drugim pisałam rozdział. Kocham tą część, są w niej najlepsze teksty i sceny.
Usuń- "-Wracaj do łóżka, Snape.
-Nie będziesz mnie nigdzie wysyłać! - syknął Snape, puszczając swoje ramię, jakby zły na samego siebie. - Mam takie samo prawo grasowania po tej szkole po zmroku jak ty!
-No to grasuj stąd - warknął Moody."
Wow brawo za pomysł te smok mnie rozbroił nikt nie wiedział że w zamku jest smok ale jak to powiedział Dumbledore"Och nigdy bym nie posunął do twierdzenia, że znam wszystkie sekrety Hogwartu". Biedne dziewczyny ale coś czuje że rudy i Lucjusz będą jeszcze bardziej biedni
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życzę większej ilości tak świetnych pomysłów
'
Tak szybko dodajesz rozdziały i jestem ci z tego powodu bardzo wdzięczna. Gadajacy smok??? Będzie naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńRozdziały będą się pojawiały tak szybko jak dam radę pisać. Za tydzień znowu wyjeżdżam i będzie problem, ale teraz robię ile mogę. :)
Usuńrozdział świetny tylko troszkę krótki. Pomysł ze smokiem rewelacja:D
OdpowiedzUsuńEli
Ohayo !!! ledwo co znalazłam twojego bloga ale już zdążyłam wszystko przeczytać i powiem ciekawie prowadzisz to opowiadanie takiego stylu długo nie czytałam a przyznam ze brakowało mi tego . Pomysł na gadającego smoka - ge-nia-lne ~
OdpowiedzUsuńSkąd ty bierzesz takie pomysły ?
Jeśli chodzi o Rona to cóż ja w zakazanym lesie bym go po torturowała potem zbiła do nieprzytomności a i w akcie zemsty ogoliła mu ten pusty łeb. Lubię Rona ( ale nie tak jak Hermione xD) ale tu prawdziwa z niego kanalia. Cóż to tyle co miałam do powiedzenia. Życzę weny do dalszych przygód.
Moon
Ciesze się bardzo, że grono czytelników mi się poszerza :) dzięki za słówko, pan wen jest mile połechtany :)
Usuń