Nie przedłużając .. :)
Po całodniowym przesłuchaniu Hermiony przez Ginny i zapewnieniu Harry'ego, że Severus jej nie omotał żadnym eliksirem, zapewnieniach o prawidłowości jej władz umysłowych oraz potwierdzeniu, że owszem coś między nimi jest dali jej spokój.
Mogła cieszyć się słońcem i spokojem. Severus natomiast musiał wytłumaczyć Milowi i Sykstusowi, że Hermiona jest dla niego ważna i upewnić ich, że jego zamiary są jak najbardziej właściwe dane mu było odetchnąć. Wieczorem spotkali się wszyscy na plaży przy wspólnym ognisku. Hermiona siedziała koło Severusa i cieszyła się jego bliskością, a i on poczuł się przez chwilę wolny i nawet nie przeszkadzało mu zbytnio towarzystwo 'głąbów' w postaci jego uczniów. Młodsi czarodzieje kąpali się w oceanie a dziewczęta przygotowały posiłek z produktów zamówionych u skrzatów. Sielanka trwała w najlepsze, kiedy po środku plaży teleportowała się szczupła wysoka kobieta. Snape zareagował instynktownie i zerwał się z miejsca otaczając siebie i Hermionę tarczą ochronną i analizując sytuację jakie ma szanse na uratowanie Chłopca- Który-Musi-Dożyć-Pokonania-Jaszczura.
- Dobry Wieczór, przepraszam, że tak nagle was zaskoczyłam ale plany mi się pozmieniały i mogę spędzić trochę czasu na wyspie.
- Kim jesteś i czego chcesz - Sev niebezpiecznie zwęził oczy.
Kobieta podeszła bliżej ogniska i zrzuciła pelerynę.
- Morgana Mistrzyni Czarnej Magii do państwa usług. Jak zapewne poinformował was Albus miałam się tu z wami spotkać.Nastąpiło to jednak szybciej niż zakładałam. Zapewne mam przyjemność z Severusem Snapem słynnym Mistrzem Eliksirów, możesz opuścić różdżkę w starciu ze mną nie masz najmniejszych szans dziecko drogie.
Hermiona zachichotała, a Severus z oburzenia aż się zapowietrzył- tylko Albus tak go nazywał i tylko Albus mógł to przeżyć.
- Nie jestem dzieckiem, a już napewno nie twoim.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Och złość piękności szkodzi, uważaj bo zbrzydniesz - zachichotała.
Hermiona patrzyła uważnie na Severusa wyglądał na swoje najgorsze stadium wściekłości i wolała nie być tą na której skupi się jego uwaga.
- Dobrze skoro uprzejmości mamy już za sobą, to pozwól, że przedstawię ci resztę. - powiedział Mil, obrzucając zimnym spojrzeniem Sykstusa który cieszył się jak dziecko z zamknięcia ust starszemu bratu.
- Ja jestem Miligos, ten głupek szczerzący się jak debil to Sykstus brat Severusa, ten tu to Remus Lupin
- O wilkołak.- wtrąciła Morgana.
- Skąd wiesz?
- Wilkołactwo zawiera w sobie cząstki czarnej magi, dosyć charakterystycznej, mogę ją wyczuć, z resztą tak jak każdą czarną magię. - tu znacząco spojrzała na Severusa.
- Och, to niesamowite.. - wyrwało się Hermionie, za co zarobiła mordercze spojrzenie od Mistrza Eliksirów.
- Ta ruda czarownica to Ginewra Weasley a ta blondynka Luna Lovegood, a ci tam co się wynurzają z oceanu to Harry Potter ten czarnołosy, i Dracon Malfoy.
- Cóż. wspaniale.. - dziwnie stwierdziła Morgana i jej wzrok spoczął na Hermionie. - Ach to jest panna Granger jak się domyślam, pani inteligencja jest znana nie tylko w Hogwarcie.
Hermiona zrobiła się czerwona jak burak - Dziękuje, to zaszczyt poznać Mistrzynię Czarnej Magii.
- Och, dajcie sobie spokój mówcie do mnie Morgana, każdy się trzęsie jak tylko mnie pozna. Dość denerwujące. Gdzie mogę się rozłożyć ? Jestem trochę zmęczona.
- Cóż, nasz domek jest największy i mamy jedną wolną sypialnię. - odparł Miligos. - Więc jeżeli nie przeszkadza ci towarzystwo trzech mężczyzn to zapraszam.
- A mam inny wybór? - uśmiechnęła się do niego.
- Domek dzieciaków, albo tej dwójki - głową wskazał Herm i Seva.
- W takim razie zostaję z wami.
- Idę się rozpakować, mógłbyś mi towarzyszyć Miligosie?
- Oczywiście, zapraszam.
Skinęła głową zebranym i udali się do domku.
- Robi wrażenie, co nie? - Syktus pierwszy się odezwał.
- Mało mnie obchodzi, czy to Mistrzyni czy nie, jeszcze jeden taki numer i ją utłukę gołymi rękoma. - wysyczał Severus.
- Daj spokój, kobieta się na tobie poznała a ty stroisz fochy, trochę dystansu do własnej osoby Sev.- Sykstus wstał i dorzucił drew do ogniska.
- Syk..
- Przestań syczeć, bo się wszystkie węże z okolicy zlecą.
Severus odwrócił się na pięcie i pomaszerował do domku klnąc pod nosem jak szewc.
- Pójdę za nim, po co go drażnisz Sykstusie. Mieliśmy odpoczywać, a nie się wzajemnie wkurzać.
Hermiona ruszyła w stronę Mistrza Eliksirów.
- Nie zaczynaj z nią, jest bardzo przykra kiedy zajdzie jej się za skórę- powiedział Draco, podchodząc do swojej dziewczyny.
- Wiem, ale nie mogę się oprzeć..
-Taak, to się nazywa geny - zachichotał Harry i przysiadł się do Luny - A teraz oświeć mnie kto to był.
***
Severus Snape leżał na łóżku w sypialni, obrażony do granic możliwości. Hermiona wzięła prysznic i ubrana w jego podkoszulek wsunęła się do łóżka, przytulając go i kładąc głowę na jego piersi powiedziała
- Severusie nie możesz brać tak wszystkiego do siebie, przecież to był żart.
- Nie lubię jak się ze mnie żartuje.
- Wiem, ale to chyba nie powód, żeby tak się obrażać.- delikatnie gładziła palcem jego brzuch i zjeżdżała aż do linii bokserek.
- Nie kuś mnie.
- Nie muszę, i nie zmieniaj tematu. Ja się cieszę, że już jest będziemy mogli z nią porozmawiać na temat twojego problemu.
- Ja z nią nie będę rozmawiał.- Hermiona przewróciła oczami.
- Świetnie, ja z nią porozmawiam jutro z samego rana.
- Świetnie, nie mam nic przeciwko temu.
Herm zmieniła pozycję i pocałowała go w usta.
- Znam sposób na rozładowanie napięcia.
- Tak? Słucham uważnie.
- Nie słuchaj tylko działaj..
*****
Następnego ranka Hermiona obudziła się wcześnie, nie mogła doczekać się rozmowy z Morganą.
Ubrała się w dres i poszła na spacer z kubkiem kawy w ręce. Ku jej zaskoczeniu kawałek dalej na plaży spotkała Morganę.
- Dzień Dobry, kochanie. Ranny z ciebie ptaszek. Gdzie twój mężczyzna?
- Aż tak się to rzuca w oczy?
- Dla wprawnego obserwatora owszem. Przysiądziesz się?
- Z miłą chęcią, właściwie to chciałam z panią porozmawiać.
- Morgana, moja prośba dotyczyła wszystkich.
- Ach, tak więc chciałam z tobą porozmawiać.
- Zapewne o Severusie?
- Skąd wiesz?
- Intuicja, a poza tym twoje myśli wczoraj po prostu waliły we mnie z całą siłą. Potrafię wyczuwać fale myślowe nie zagłębiając się w umysł drugiej osoby. Czasami bardzo przydatna umiejętność.
Hermiona czuła się zakłopotana, co innego wiedzieć że ktoś wdziera się do twojej głowy i próbować z tym walczyć a co innego po prostu zostać przeczytanym jak otwarta księga.
- Spokojnie wczoraj nie spodziewałam się aż tak mentalnego zainteresowania moją osobą i nie zablokowałam odbioru. Dzisiaj jestem już przygotowana i zapewniam, że nie korzystam z mojego daru.
- Więc przejdę do sedna, da się coś dla niego zrobić?
- Owszem, ale łatwe i przyjemne to nie będzie. Wyrwanie czarnej magii tak głęboko zakorzenionej w dorosłej osobie nigdy nie jest proste. Będzie również bolesne, ona tak łatwo nie odpuści. Po pierwsze należy przygotować miksturę, którą będzie zażywał przez 2 tygodnie, spowoduje ona powolne osłabienie nici łączących magię z jego organizmem. Następnie przeprowadzimy rytuał, który będzie tą najgorszą częścią, mówiąc w prost kurewsko bolesny.- Hermionie brwi podjechały pod linię włosów, a dolna szczęka klapnęła o ziemię.
- Eee znaczy się bardzo?
- Bardzo, ale będziemy miały eliksir wzmacniający dla naszego obiektu i będzie go zażywał przez tydzień. A potem będzie chodził wyluzowany jak nigdy w życiu - zachichotała.
- Severus nie może być wyluzowany jest szpiegiem, i w dodatku podwójnym, nauczycielem, opiekunem domu, moim mentorem. Jak to ktoś mówi - STAŁA CZUJNOŚĆ! Musi być skupiony na tym co robi, inaczej może zginąć. Voldemort wykorzysta każdą chwilę słabości, a Severus jest jedyną osobą, która gwarantuje nam zwycięstwo nie licząć Harrego który musi zabić Voldzia i wtedy wszyscy będą szczęśliwi.
Dziewczyna wyrzuciła to z siebie na jednym tchu, i teraz łapała oddech.
Morgana przyglądała jej się z uśmiechem.
- To na prawdę poważna sprawa, nie można tego lekceważyć. To jest potężny czarodziej, i bardzo niebezpieczny.
- Dziecko, Tom jest dla mnie nikim. Mogłam wcześniej zaangażować się w wasze sprawy ale nie chciałam, nie interesowała mnie to, nie dotyczyło i nie osądzaj mnie. Miałam swoje powody. Cóż, teraz moja córka stwierdziła, że chce się zabawić i dołączyła do tego idioty udając jego zwolenniczką. - prychnęła z pogardą.
- Nie wie jednak, że ja wam pomogę. Cassi ma zamiłowania do przemocy, cóż linia ojca jest mocno agresywna. Dla Toma mam już przygotowaną małą niespodziankę, rolą pana Pottera jest podanie eliksiru czarnoksiężnikowi obojętnie jak, może go na niego wylać, albo wlać do gardła siłą.
Hermionie przez chwilę mignął obraz jak Harry usilnie próbuje otworzyć paszczę Voldemorta i wlać mu eliksir a później zmusić do połknięcia.
- Mało prawdopodobne, zanim zbliży się na niego na tyle, żeby wylać na niego eliksir będzie martwy to po pierwsze, po drugie Voldemort od razu przejrzy jego zamiary Harry ma duże problemy z ukrywaniem emocji i myśli, a już o opanowaniu leglimencji nie wspomnę.
- Coś wymyślimy, w każdym razie zaraz po powrocie do zamku zrobisz eliksir.
- Ja?!
- Tak ty, to musi być osoba która darzy tą drugą czystym uczuciem, i sama musi być bez skazy. A w tobie drogie dziecko nie ma żadnej cząstki czarnej magii, i powiem ci więcej, nawet gdybyś przeczytała wszystkie czarno-magiczne księgi na tym świecie, nigdy nie będziesz jej nosicielką. Masz serce zbyt czyste, aby czarna moc miała miejsce do zaczepienia. Na tej wyspie jeszcze Luna jest tak samo czysta jak ty, ale ona ma słabą wolę i chyba coś z głową..
- Luna jest specyficzna, ale to najmilsza osoba jaką znam.
- W to nie wątpię. - Wyciągnęła z sakiewki przywieszonej do boku wolumin.- To twoje składniki i przepis. Warunek jest taki, że musisz zrobić wszystko sama. Bez niczyjej pomocy.
Hermiona popatrzyła na przepis i zmarszczyła czoło. Składniki nie były problemem, ale sposób ich łączenia i warunki były niespotykane. Ostatni składnik to kawałek siebie.
- Eee kawałek siebie to znaczy co?
- Cóż, kawałek twojego ciała i duszy. Musisz sama zdecydować co dasz. Im lepsze składniki tym mikstura będzie lepiej działała i skutki uboczne po wszystkim będą mniejsze.
- Zastanowię się nad tym.
- Wiem, że tak zrobisz. - Morgana posłała dziewczynie promienny uśmiech, na co ta uniosła brew w nie mym pytaniu.
- Och jesteś bardzo przewidywalną osobą, szczególnie kiedy każde uczucie masz prawie wypisane na twarzy.
- Tak to moja zmora życiowa, Severus cały czas mi dogryza, że po przeczytaniu tylu książek sama jestem jak książka, można ze mnie czytać jak z otwartych kart.
- To nie wstyd ani ujma, ale raczej przeszkadza w obecnych czasach, szczególnie kiedy ludzie są tacy skryci i próbują jak najwięcej zachować dla siebie.
- Zapewne masz rację, chociaż ja jako gryfonka mam dodatkowe obciążenie cechami Gryfindoru..
Morgana zaśmiała się - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak można było czytać z biednego Gordryka.
- Znałaś go??
- Oczywiście, tak jak pozostałych. To za moją namową stworzyli Hogwart, opowiem ci moją historię bo jesteś osobą godną zaufania, a poza tym liczę, że po zakończeniu praktyk i hmm ułożeniu sobie życia spędzisz u mnie półroczny staż.
Hermiona oniemiała. Nie dość, że będzie miała podwójny tytuł Mistrzyni Eliksirów to jeszcze staż u Mistrzyni Czarnej Magii.
- Och to będzie zaszczyt.
- Raczej piekło, ale uwierz mi naprawdę nie będziesz żałować. Potrzebuję trochę więcej swobody, a moja córka to leń i nie mogę na nią liczyć więc cóż zwalę trochę na twoje barki.
- Niesamowite.. mogę to powiedzieć Severusowi?
- Jak najbardziej, pomiń tylko kwestię mikstury, powiedz, że będzie ją miał i tyle.
- Oczywiście. A teraz zamieniam się w słuch.
- Cóż, wiesz, że Merlin miał uczennicę Morganę, która zginęła z rą najeźdźców podczas wojny?
- Oczywiście każdy to wie.
- Taak, właściwie to ona nie zginęła tylko siedzi przed tobą.
-Matko kochana.. przecież to jest kupa czasu!!! Nawet jak na czarodziejkę, to to jesteś ..
- Stara, nie męcz się. Cóż, powiedzmy że nie do końca jestem wiedźmą. Czytałaś o współistniejących wymiarach czasoprzestrzennych?
- Tak Balkiego i Novaka.
- No i bardzo dobrze, oni byli najbliżej prawdy. Mój świat, to świat stworzeń podobnych do waszych elfów i will, taka mieszanka. Jak to bywa w zazwyczaj spokojnym świecie, coś poszło nie tak i rozgorzała wojna. Miałam dość wojny, która panowała w moim otoczeniu i uciekłam do waszego świata. Nie wiedziałam, że byłam w ciąży. Ojciec Cassi przeszedł do obozu wrogów, kiedy byliśmy razem i to zadecydowało o moim odejściu. Niestety jako wojownik i samiec, stwierdził że, nie mogę go opuścić od tak i wysyłał za mną co i rusz nowe wilki. Coraz trudniej było mi się bronić, i w końcu wpadłam na pomysł, że skoro oni chcą zabić mnie to ja odpłacę im tym samym. Poznałam Merlina, zaczęłam studiować waszą roślinność i udało mi się odkryć, że wasz wywar żywej śmierci na mój gatunek działa naprawdę śmiertelnie. Wysłałam Merlina do praźródła, który je zatruł wywarem i kazałam wrócić, jak upewni się, że mój plan działa. Trucizna działała z dużym opóźnieniem i kiedy zorientowali się, że coś jest nie tak było już za późno. Zginęli wszyscy z gatunku oprócz mnie i mojej córki.- Morgana spojrzała na Hermioną, która miała starach i wstręt w oczach. Stara czarownica, tylko westchnęła - Nie patrz tak na mnie, zrobiłam to co do mnie należało. Gdybym ich nie powstrzymała i tak wybili by połowę gatunku, a później polowali w różnych czasoprzestrzeniach zdobywając nowe terytoria. Ratowałam nie tylko siebie, ale i między innymi twój świat. Mój gatunek jest dużo bardziej rozwinięty od twojego, oczywiście mówimy o czarodziejskim świecie, mugole jeszcze bardzo długo będą w tyle. Nasza magia przewyższa waszą o lata świetlne. Merlin zgodził się wziąć udział w moim przedstawieniu w zamian za małą pomoc. Władza i te sprawy.. Później sfingowałam własną śmierć, i zaczęłam nauczać obrony przed czarnymi siłami. Po kilku latach spotkałam Założycieli i nakłoniłam ich do budowy szkoły. Jak myślisz czemu zaklęcia obronne Hogwartu są tak mocne? To moje zaklęcia. Moim warunkiem było stworzenie Mistrzów poszczególnych dziedzin i nauczanie Obrony, oraz przyjmowanie mugolaków. Oczywiście Salazar i te jego uprzedzenia, doprowadzały mnie do szału więc na jego stanowisku podłożyłam małą klątwę.. takie tam żarciki. Rok i nie dłużej, tyle mieliście nauczycieli od obrony prawda?
Hermiona tylko przytaknęła.
- Właśnie, po tylu latach dalej działa, i to dość dobrze. No ale cóż, ja zostawiłam Założycieli samych sobie i ruszyłam w świat, od czasu do czasu brałam ucznia, który później wybierał mnie na swojego ucznia i tak moja tajemnica przetrwała do dziś. Oczywiście mój wygląd zmieniał się już tyle razy, że sama nie wiem ile, ale to jest nie istotne. Ważne jest to, że ta wojna zaszła za daleko i moja córka się w to wmieszała. A jeżeli ona jest po złej stronie to ja utrę jej nosa, i zakończę cały ten cyrk szybciej niż by chciała. Zamknij buzie bo połkniesz muchę.
- Eeee..
- Młoda dama o tak wielkim intelekcie powinna wyrażać się w bardziej elokwentny sposób.
Warto było czekać! Ostatnie zdanie mnie rozwaliło. Biedny Sev... Mam nadzieję, że już niedługo doczekamy się kolejnej części.
OdpowiedzUsuńAda
Hahaha warto było warto czekać na takie nowinki ;) oj następny rozdział będzie ciekawy
OdpowiedzUsuńkornelia
WOW to było...Wow warto było czekać. Oj... Sev i jego fochy xD Czekam na next'a i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńNo, no czekanie było zdecydowanie tego warte. Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńEmi.
Na prawdę warto było czekać:) Szkoda, że wczoraj zasnęłam...
OdpowiedzUsuńRozdział super!!! Już nie mogę się doczekać następnego:)
Pozdrawiam
Kirke
Zaczynam się martwić brakiem nowego rozdziału :(
OdpowiedzUsuń