Rozdział II
„Trudnego miłe początki”
Drugi września zawsze był w szkole dniem rozleniwionym.
Uczniowie dopiero zbierali się w sobie do pracy, która czekała na nich w nowym
roku szkolnym, a nauczyciele nie całkiem odzyskali rezon po wakacyjnej
przerwie, i patrzyli na uczniów jak na dziwnych przybyszów, którzy nie wiadomo
czego chcą. Oczywiście zawsze znajdzie się wyjątek, a w tym przypadku nawet
dwa. Jeden w Gryfindorze o bujnych kręconych włosach a drugi za stołem
nauczycielskim z czarnymi prostymi włosami.
Hermiona siedziała, koło Rona i studiowała swój plan
zajęć, z nieukrywaną radością, czego o reszcie szkoły nie można było
powiedzieć. I tak dzisiejszy dzień zaczynali dwoma godzinami eliksirów, co wg.
chłopaków było jawną niesprawiedliwością, a dla Herm jednym z ulubionych
przedmiotów. Następnie 2 godziny
zielarstwa, później lunch i znowu
spotkanie ze Snapem na OPCM, oczywiście w towarzystwie ślizgonów. Później Hermiona
miała wpisane praktyki, czym była zdziwiona bo o żadne się nie starała, więc
będzie to musiała wyjaśnić z dyrektorem w czasie lunchu. Ron z Harrym w tym
czasie mieli godzinę zielarstwa i też
wpisane praktyki. Chłopaków interesowało tylko to, że mieli 2 h eliksirów w
poniedziałek z samego rana, później chwila przerwy i znowu Snape.. Jawna
niesprawiedliwość zamieniła się zemstę Snape’a, i Harry był pewny, że może nie
dożyć końca tygodnia patrząc na dalsze dni. W momencie użalań Rona, że ten rok
nauki jest jego najgorszym koszmarem w dodatku realnym, dostali listy od sówek
szkolnych.
Serdecznie
zapraszam do siebie do gabinetu – hasło bajaderka.
A.D.
W tym samym
momencie Mistrz Eliksirów, przeglądał swój plan zajęć, i przyjął go z pełnym rozdrażnieniem. Cztery godziny w poniedziałek z gryfonami i ślizgonami. Dobrze,
że pomiędzy zajęciami była przerwa bo po okresie wakacji, jego tolerancja na
wrodzony debilizm zmalała do wartości ujemnych, co w praktyce oznaczało że ktoś
mógłby stracić życie, oczywiście w nieszczęśliwym wypadku..
Naturalnie
jego ślizgoni, również zapewnią mu rozrywkę. Niestety połowa z nich była tak
samo rozgarnięta jak ich rodzice, a tych znał aż za dobrze – i wiedział, że
normalnego tam nie ma nikogo.
Pod koniec
wakacji Czarny Pan, rozhulał towarzystwo. Był więc zmuszony do aktywnego
uczestnictwa w tych, jakże przyjemnych i górnolotnych spotkaniach, gdzie
deserem była wioska mugoli podana z lokalizacją przez Voldemorta. Z jednej
strony rok szkolny oznaczał więcej wymówek dla
śmierciożerców, a z drugiej dawało większe pole do manewru Voldemortowi.
Severus Snape
dokończył śniadanie, i powiewając szatami wyszedł z Wielkiej Sali na pierwsze
godziny koszmaru ze Złotym Trio i całą resztą. Za nim powlokła się konkretnie
gryfońsko-ślizgońsko „cała reszta”.
*******
- Panie Potter, gwiazdo naszego społeczeństwa, proszę
oświeć nas i powiedz jaki jest ostatni składnik wywaru żywej śmierci.- A co
tam, jak szaleć to od razu, a widząc jakże inteligentną minę Wybrańca doszedł
do wniosku, że pomęczy dzisiaj wszystkich po trochu. Ślizgonom też się oberwie,
niech nie myślą, że są wyjątkowi.- Czekam Panie Potter. Panno Granger 5 pkt od
Gryfindoru za usiłowanie wywołania tornada ręką na mojej lekcji, to nie są
zaklęcia tylko sala eliksirów. Więc, Panie Potter?
- Korzeń Imbiru, panie profesorze? – Wydukał Harry.
- Sam jesteś korzeń Potter. Jeżeli przez 6 lat nie
opanowałeś podstawowych eliksirów, to możesz się pożegnać z karierą aurora. Chociaż gdyby to
ode mnie zależało, dostałby Pan tę pracę, tylko po to, żebym mógł zobaczyć jak
zostaje Pan otruty, i nie ma bladego pojęcia czego użyć jako odtrutki, 5 pkt od
Gryfindoru. Informuję Was, że na następnych dwóch lekcjach czyli za tydzień,
przeprowadzę test. Osiągnięty wynik zdecyduje kto w tym roku będzie uczęszczał
na moje zajęcia, i będzie mógł podejść do OWTM-ów z tego przedmiotu. Pana
również się to tyczy, Panie Malfoy. A
żebyście mogli się lepiej przygotować, do testu to teraz każdy będzie
odpowiadał ustnie w ramach powtórki. I postaram się nie odejmować punktów, bo
oba domy zostałyby z wynikiem zero.
-Weasley, ile razy mieszamy i jakim kierunku eliksir
zwinności.
- Eee, dwa razy panie profesorze i zgodnie z ruchem wskazówek
zegara?
-Źle, radzę sobie przypomnieć ten eliksir. Granger nie
będziesz udzielała odpowiedzi, chyba, że na moje jawne polecenie. A teraz weź
się za coś pożytecznego i w ramach powtórki zrób eliksir Wiggenowy- instrukcje pamiętasz ?
-Tak, panie profesorze.- Hermiona była zadowolona, Snape
nieświadomie zrobił jej przysługę. Nie miała dzisiaj ochoty odgrywać
panny-wiem-to-wszystko i przede wszystkim słuchać głupot, które mieli do
powiedzenia jej koledzy. Snape nie miał litości, był w jednym ze swoich
najgorszych humorów, a w takich momentach, nawet Ślizgoni nie mogli liczyć na
taryfę ulgową. Harry był purpurowy, starał się jak mógł jednak nie mógł opanować drżenia rąk, chwycił
blat i ścisnął tak mocno, że zbielały mu palce – hamowała go myśl o możliwości stracenia masakrycznie dużej
ilości punktów i zarobienia szlabanu już pierwszego dnia szkoły. Dalsza część
lekcji minęła w tym samym stylu, i przerwa jaką ogłosił Snape spadła im jak
gwiazdka z nieba. Drzwi do klasy zamknęła Hermiona, która musiała dokończyć
bazę eliksiru.
-Jak myślicie, co go ugryzło – zagaiła chłopaków.
- Nie wiem, może nietoperz..-Ron zachichotał z własnego
dowcipu.
-Ciszej. Harry uspokój się, bo jeszcze nas wrobisz w
szlaban, a już widzę tą jego dziką radość w oczach jak nam oznajmia- „Szlaban z
Filchem w sobotę”. Ron zbladł, i poczerwieniał zaraz potem.
- Słuchajcie, skoro on ma być jeszcze bardziej
wymagający, to ja rezygnuje z jego zajęć. Przyoszczędzę punktów i szlabanów.
-Ron, skoro chcesz być aurorem to musisz mieć OWTM’a z
eliksirów. – Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i jednocześnie jęknęli.
Przerwa minęła i zaczęli wchodzić do sali. Pod koniec lekcji łzy leciały
niektórym ciurkiem. Snape stwierdził, że sprawdzi umiejętności praktyczne i
kazał im robić eliksir płaczu.
- Ze względu na kompletny brak umiejętności Weasley, tobie
również radzę zastanowić się nad karierą, bo aurorem na pewno nie będziesz – i
całkowicie ociekającym głosem dodał- i nie płacz, łzy nie robią na mnie
wrażenia. Ron poczerwieniał jeszcze bardziej i z Harrym, zaczęli niebezpiecznie
zaciskać palce na różdżkach tylko interwencja Hermiony uchroniła ich przed
szlabanem.
- Dobra decyzja Granger, a teraz przelać to co Wam
wyszło, zabezpieczyć i WYNOCHA !!
Pod koniec zdania darł się w niebogłosy, a przez ostatnie
20 min lekcji odjął 40 pkt Gryfonom, 35 Ślizgonom i dał 2 szlabany z Filchem.
Nie ma co, rok szkolny rozpoczął wyśmienicie, pomyślał w
momencie kiedy drzwi zamknęła jego przyszła asystentka.
******
Hermiona była zadowolona, humor jej dopisywał nawet po
opuszczeniu sali eliksirów. Mikstura wyszła jej idealna, i nawet zrobiła
eliksir płaczu. Dostała 5 pkt, co można porównać do gwiazdki z nieba.
Zielarstwo minęło wręcz w błogiej ciszy. Oba domy musiały odpocząć od wrzasków
Mistrza Eliksirów, profesor Sprout
również zapowiedziała zwiększoną ilość pracy, ale ona nie Snape i praca
z nią jest przyjemnością. Tym bardziej, że jeszcze jest ciepło i słonecznie, a
po 2 godzinach w lochach to bardzo miła
odmiana. W drodze na lunch postanowili, że udadzą się do dyrektora jak tylko
coś przekąszą, bo na OPCM muszą iść
zwarci i gotowi. Zjedli więc po bułce i wypili sok z dyni, a Ron złapał jeszcze
dwie bułki twierdząc, że to i tak mało i pognali do gabinetu Dumbledora. Na
miejscu minęli się z wychodzącymi z gabinetu Draconem Malfoyem i Ginny Weasley.
Hermiona rzuciła przyjaciółce pytające spojrzenie, a ta zrobiła się jeszcze
bardziej czerwona i z rezygnacją
pokiwała głową, zauważyła jak Ruda puszcza do niej oko, więc domyśliła się, że
przy okazji wszystkiego się dowie.
Dyrektor zaprosił ich do środka i wyczarował jeszcze
jedno krzesło.
- Witam moi kochani, proszę usiądźcie. Napijecie się
czegoś? – rzucił okiem na Rona, który policzki miał wypchane bułką, i tylko
przytaknął.
- Nie ja dziękuje, mamy mało czasu ponieważ za 30min mam
OPCM, a na zajęcia z profesorem Sanpe’m lepiej się nie spóźniać.- Odpowiedziała
Miona.
-Ach, tak oczywiście. To co Wam powiem zostaje w tym
gabinecie. Z nikim, nie możecie o tym rozmawiać, czy to jasne?
- Tak panie dyrektorze. – rzucili chórem.
- Nie będę owijał w bawełnę jak to mówią mugole.- I
machnięciem różdżki przywołał tą samą tablicę, którą dzień wcześniej
prezentował nauczycielom. – Zapoznajcie
się z tym, a ja będę mówił, wszelkie pytania później. Otóż profesor Snape,
dowiedział się o planowanym ataku na Hogwart, który ma się odbyć w maju, dokładnie nie wiadomo, ale mam swoje
przypuszczenia co do tego. W związku, z
tym musimy się przygotować i dlatego chciałbym żeby po pierwsze Harry .– tu spojrzał na czarnowłosego, który z
osłupieniem wpatrywał się w tablicę, i był w stanie tylko kiwnąć głową.
- Chłopcze będziesz współpracował z Remusem Lupinem, z
którym w każdej wolnej chwili będziesz ćwiczył oklumencję i pojedynki.
Prawdopodobnie w tym roku będziesz mocno absorbowany, niekoniecznie przez osoby
ci przychylne, jeżeli rozumiesz co mam na myśli. Dodatkowo zajmiesz się
wznowieniem GD i prowadzeniem klubu pojedynków w młodszych klasach. Pytania
kieruj do Lupina, a w piątek chcę mieć wstępne zarysy jak to widzicie.
Ronaldzie – tu Rudzielec aż podskoczył słysząc swoje imię – Ty będziesz
pracował z Moodym. Jesteście świetnymi strategami i na tym będzie polegało
wasze główne zadanie. Na przygotowaniu planu obrony Hogwartu, oczywiście macie
do pomocy wszystkich członków zakonu, ale to do was należy decydujące zdanie. Będziecie
razem z Harrym i Remusem prowadzić klub pojedynków. Pytania kieruj do Alastora,
i nie bój się go chłopcze, on tylko tak wygląda, przy bliższej współpracy, dużo
zyskuje. Ach, bym był zapomniał Alastor
i Remus zostaną zatrudnieni jako specjaliści od pojedynków magicznych i
tego będą nauczać, ich komnaty będą znajdować się na parterze przy dziedzińcu.
Jutro reszta szkoły zostanie o tym oficjalnie poinformowana. Panowie, Wam
dziękuję. Możecie iść na zajęcia i proszę poinformujcie profesora Snape’a że
Hermiona nie dotrze na zajęcia, tylko zróbcie to dyskretnie. I bez słowa
wypchnął dwóch gryfonów za drzwi. Miny oby wyrażały zarówno szok jak i
całkowity brak jakiejkolwiek inteligencji. Zapewne ten stan trwałby dłużej,
gdyby nie wrzaski Sanpe’a, że nie będzie na nich czekał do śmierci. Wchodząc do
sali Harry dyskretnie szepnął profesorowi – Hermiona jest u dyrektora na
rozmowie, nie dotrze. Nauczyciel stanął w drzwiach , i z dziwnym wyrazem twarzy
wpatrywał się w korytarz prowadzący do gabinetu głowy Hogwartu.
W tym samym czasie Hermiona, studiowała pełną już tablicę
zadań poszczególnych nauczycieli i ich
asystentów. Na ostatnią pozycję wpatrywała się od 10 min, i cały czas
nie chciała do niej dotrzeć informacja,
że jest skazana na towarzystwo Naczelnego Postrachu Hogwartu, Wrednego
Nietoperza i to w dodatku do maja najmarniej. Usiadła z westchnieniem, a
dyrektor podał jej kubek z gorącą czekoladą.
- Panno Granger, Hermiono rozumiem, że jesteś w szoku. Z resztą każdy na początku jest.
Proszę wysłuchaj wszystkiego co mam do powiedzenia. Twoje zadanie jest
wyjątkowo trudne ze względu na specyficzny charakter Pani promotora..
-Jak to promotora? W Hermionie odezwała się jakaś nutka
czegoś, co trudno było nazwać.
-Widzisz Hermiono, jakoś muszę wytłumaczyć twoją ciągłą
obecność w lochach. A nikt mi nie uwierzy, że dostajesz szlaban za szlabanem. Jedyne
sensowne rozwiązanie, to twoje rozpoczęcie praktyk na Mistrzynię Eliksirów. W
rzeczy samej, Severus prędzej padnie trupem niż to powie, ale z tego co mogłem
wyczytać między obelgami, chciał cię
polecić Miligosowi w Ameryce. I tak się składa, że twoje zadanie całkowicie
pokrywa się z obowiązkami praktykanta na Mistrza Eliksirów.
-Panie Dyrektorze, wydaje mi się, że to nie jest
najlepszy pomysł. Profesor Snape, eee ma wiele innych obowiązków i raczej nie
będzie miał czasu, żeby dobrze mnie przygotować do egzaminu mistrzowskiego, a
po prawdzie właśnie z tym chciałam wiązać swoją przyszłość.
- Moja droga, masz
moje słowo, że będziesz przygotowana w najlepszy sposób, śmiem nawet twierdzić,
że lepiej niż miał możliwość Severus rozpoczynając praktyki. Od piątku w
Hogwarcie zamieszka Miligos, żeby wesprzeć Was w powierzonych Wam zadaniach.
Oczywiście jest to propozycja, i możesz odmówić, jednak .. - Nie dane mu było
dokończyć, ponieważ Hermiona, zerwała się z fotela i z piskiem radości
wyściskała dyrektora, przy czym wyrzucała z siebie słowa z prędkością nimbusa
2012
- Ależ, to wspaniale, nie będę musiała się martwić czy
ktoś mnie przyjmie na praktykantkę, miałam w odwodzie jeszcze transmutację, ale
eliksiry to szczyt moich marzeń. W dodatku dwóch mistrzów eliksirów, w tym
jeden starszy niż Pan dyrektorze. To wspaniałe, oczywiście, że się zgadzam.
Kiedy mogę zacząć? – Hermiona z uśmiechem na ustach i wypiekami na twarzy,
czekała na odpowiedź.
Dyrektorowi nie zostało nic innego jak się uśmiechnąć. Nie
wątpliwie ta młoda czarownica ma
charakter Gryfonów, ale wiedzą i zdolnościami dorównuje Rovenie Ravenclav.
- Panie Dyrektorze, proszę mi przysłać listę niezbędnych
eliksirów, i okres w jakim są one panu potrzebne, oraz czego Pan oczekuje od
nas w kwestii obrony Hogwartu.
- Widzę, że praktykant będzie z Ciebie wspaniały.
-Mam nadzieję. Mam do zadowolenia dwóch Mistrzów
Eliksirów, co łatwe nie będzie, przy charakterku Snape’a.. och, ja przepraszam,
znaczy wie Pan..
- Panno Granger, nikt tak jak ja nie zna tego charakterku
– roześmiał się dyrektor, co gryfonka
przyjęła z westchnieniem ulgi. Obrażanie nauczyciela, w obecności
dyrektora mogło się źle skończyć.
- Z Severusem będziesz miała ciężko, ale Miligos to jego
odwrotność. Czuły, troskliwy i wręcz tryskający dobrym humorem, a przede
wszystkim żartowniś. A ich dwóch na
pewno dostarczy Ci rozrywki, oczywiście jak już przyzwyczaisz się do
przebywania z nimi, i ciężkiej pracy w sali eliksirów.
Wstępna lista eliksirów, których niedługo będę
potrzebował :
Veritaserum, Wielosok, Amortencja, Smocza Łapa, Higginsa,
Wywar żywej śmierci, odtrutki na wszystkie trucizny, wywar Tojadowy dla Remusa,
eliksir Morderrina.
Hermiona pobladła przy truciznach, a dyrektor widząc to
zaczął tłumaczyć:
- Widzisz moja droga, żeby wygrać wojnę, trzeba być
zawsze krok do przodu przed wrogiem. Czasami nie ma innego wyjścia jak zabić.
Jest to rzecz niewybaczalna, ale to na swoje sumienie biorę ja. I pamiętaj, że
podczas ataku na Hogwart staniecie twarzą
w twarz z ludźmi, którzy zabijają w ułamku sekundy, dlatego też musicie
umieć się bronić, ale w razie konieczności
zabić. Dlatego też chcę reaktywacji GD i rozpoczęcia zajęć w klubie
pojedynku.
Usiądź proszę jeszcze na chwilę, chciałbym żebyś
zrozumiała dlaczego nauka walki jest niezbędna. Zarówno ty jak i Ron jesteście
przyjaciółmi Harrego. To wy będziecie go wspierać i chronić w walce, i w dużej mierze
zwycięstwo zależy od Was, i waszych umiejętności. Harry nauki na co dzień
będzie dostawał od Remusa i stąd w planie zajęć te praktyki u niego i Ronalda,
któremu prywatnych lekcji będzie udzielał Alastor. Ponadto Harry dwa razy w
tygodniu będzie miał zajęcia ze mną. Roland ma to szczęście w nieszczęściu, że
Moody jest nieprzewidywalny. Nie wiesz kiedy zaatakuje, i dlatego
- Stała czujność, panie dyrektorze. – Hermiona dalej tryskała dobrym humorem.
- Tak właśnie, natomiast ty.. No cóż, wiesz że Mistrz
jako mentor musi nauczyć swojego asystenta,-praktykanta wszystkiego czego sam
umie, do tego zobowiązuje przysięga mistrzowska. Umiejętność walki będzie Ci
potrzebna również w zdobywaniu składników, niektóre z nich zaciekle się bronią,
a przed innymi Ty będziesz musiała się zaciekle bronić. Ponadto Severus
dopilnuje, żeby jego drogocenny czas nie poszedł na marne, i żebyś przeżyła
wojnę. Przygotuj się na ciężkie chwile, aaaa i w związku z tym zezwalam na rozmowy
dowolne z Ginewrą. Powiedzmy, że ona również ma ciężki orzech do
zgryzienia. Draco Malfoy przeszedł na
naszą stronę i od wakacji szpieguje w obozie wroga, a razem z Ginny będą
zabezpieczać z prof. Flitiwckiem Hogwart. Oboje mają niezrównane talenty do
zaklęć. Dyrektor chichotał w najlepsze, patrząc na Hermionę, która pierwszy raz
w życiu nie wiedziała co ma powiedzieć, i co ma myśleć o wszystkim czego się
dowiedziała.
-To wszystko moja droga, możesz iść.
- Ach tak,tak, tak.. oczywiście.
-Panno Granger. – zawołał dyrektor.
- Tak?
- Proszę do jutra unikać Severusa, muszę go poinformować,
że przyjął na praktyki Gryfonkę, i że będzie miał towarzysza w osobie Miligosa.
Może źle znieść taki natłok informacji. Gdyby jednak Panią dopadł.. Dyrektor
nie dokończył widząc minę Hermiony, roześmiał się tylko.
- Do widzenia panie dyrektorze.
Hermiona miała mętlik w głowie, spojrzała na zegarek
została jej godzina wolnego czasu. I tak ze Snapem jako prywatnym nauczycielem
eliksirów nadrobi wszystkie zaległości a nawet nadprogram, więc nie ma się co
martwić. Musi koniecznie przemyśleć, co
dalej zrobić z daną jej szansą. A najlepiej myśli się w bibliotece.
******
Tymczasem w sali OPCM, Snape
postanowił sprawdzić wiedzę praktyczną swoich uczniów, i wywołał wojnę
ślizgońsko-gryfońską. Po lekcjach musiał odesłać Malfoy’a złączonego z
Potterem, oraz Zabiniego z otwartymi ranami na twarzy po klątwie Rona, oraz
samego rudzielca którego jakimś cudem trafił Goyl.
Wszyscy znaleźli się w skrzydle
szpitalnym.
Obydwa domy straciły po 50
pkt, a poszkodowani zarobili szlaban z
Filchem
Dwie przyjaciółki po wymianie opinii i odczuć dotyczących
swoich zadań, wróciły do obiadu, który i tak był już zimny.
- Ginny odezwij się, przecież to nie jest nie wiadomo co.
-Miona, będziesz miała praktyki u Snape’a i Ty mówisz że
to nic takiego?!
- Nie no, nie mówię, że to nic takiego. Myślę tylko, że
jeżeli nie utopi mnie w kociołku, to za rok będę mogła otworzyć własny sklep na
Pokątnej jako mistrzyni eliksirów i to jaka mistrzyni. Wiesz, że Miligos jest jednym z ostatnich
alchemików, jest starszy od Dumbledora i ma taką wiedzę, o jakiej Snape mógł
pomarzyć będąc w moim wieku.
- No tak, ja będę się starała o praktyki u Flitwicka, ale
dopiero po ukończeniu Hogwartu. Wiesz Dyrektor powiedział, że jeżeli do tego
dojdzie to na pewno zaliczę je w krótkim czasie, ze względu na moje zadanie..
-A właśnie Gin, jak to jest pracować z Draconem ?
- Jest po naszej stronie, złożył przysięgę wieczystą w
obecności Szaloonokiego i Remusa.
- No tak, czy to nie dziwne, że przeszedł na naszą
stronę. Ron z Harrym wiedzą?
-Nie i wyobraź sobie, że to nie ja im to powiem. Niech
dyrektor im to przekaże na zebraniu Zakonu.
Wiesz co to będzie się działo? Już widzę Rona w akcji. Kiedyś wyjdzie mu bokiem
ta porywczość.
Zachichotały i spojrzały na stół ślizgonów, gdzie Draco
próbował odkleić od siebie Pansy Parkinson, która obecnie była jak pijawka na
stałe do niego przyssana.
-Ginny, jaki on jest? Rozmawialiście już o waszym
zadaniu?
- Tak, mieliśmy
spotkanie w pokoju życzeń. Wiesz jest taki typowo ślizgoński na pierwszy rzut
oka. Niby cała jego postawa mówi, jaki to on jest najlepszy i wspaniały, ale
wyobraź sobie, że przeprosił mnie za wszystkie przykrości jakie mi zrobił.
Zastrzegł, że publicznie dalej będzie księciem Slytherinu. I stwierdził, że
rola szpiega mu odpowiada. Z resztą
zatkało mnie, jak mi powiedział że jego ojcem chrzestnym jest nasz Nietoperz z
Lochów. Ha, ale to nie koniec. Podobno Draco ma w nim bardzo duże oparcie, i to
dzięki niemu przeszedł na naszą stronę. A teraz go wspiera i pomaga jak może, z
resztą podkreślił, że Snape bardzo dba o swoich podopiecznych. Mogą do niego
przyjść o każdej porze dnia i nocy, z każdą sprawą. Także, może Cię nie zje na dzień dobry.
- Wątpię, nawet dyrektor dał mi jasno do zrozumienia, że
przez jakiś czas będę raczej na straconej pozycji. Ciekawi mnie jak będzie z
Miligosem. Jak już zacznę to nie będzie odwrotu. Ginny bo widzisz, ja bardzo
chcę zdobyć ten tytuł, i dlatego OWTM’y będę zdawała pod koniec września. Jest
taka możliwość po akceptacji nauczycieli. Chcę całkowicie poświęcić się
praktykom. Mam zamiar rozpocząć je 1 października, i za rok o tej porze je zakończyć. Oczywiście
jeżeli nauczyciele się zgodzą.
Jestem pełnoletnia więc mogę decydować sama o moim wykształceniu. Mam konspekty
przedmiotów, które będę zdawała, i teraz wystarczy mała powtórka.
-Och, Herm jesteś niesamowita. Ja do SUM’ów uczyłam się
cały rok, a o OWTM’ach boję się myśleć. Już powtarzam materiał. A z czego
zdajesz ?
- Transmutacja, Eliksiry, Numerologia, Historia Magii,
Mugoloznastwo, Zaklęcia i Magomedycyna.
-Siedem najgorszych możliwych przedmiotów, ale jak chcesz
zdać magomedycynę skoro ona jest na 7 roku, czyli nie miałaś jeszcze ani jednej
lekcji.
- Po pierwsze rozmawiałam z McGonagall i powiedziała, że
na pewno dam radę. Dodała też że transmutację mam w małym paluszku, więc to
mogę sobie naprawdę odpuścić i skupić się na innych przedmiotach. Profesor
Vector, już w zeszłym roku powiedziała, że w tym mogę nie przychodzić na lekcję
bo i tak postawi mi „W” i mam zamiar z tego skorzystać. Wiesz numerologia, to
moje hobby, to tak jak dla Ciebie latanie na miotle, proste prawda? –
Uśmiechnęła się ciepło, do Rudej, która z podziwem wpatrywała się w starszą
koleżanką.- Dalej Historia Magii, z tym też nie będzie problemu bo znam ją na
pamięć. Po Historii Hogwartu to druga moja ulubiona lektura do poduszki.
Tylko Eliksiry mnie martwią naprawdę, mam jeszcze sporo
materiału do przerobienia i liczę na to, że Miligos mi pomoże. Zaklęcia będę
trenować w każdej wolnej chwili. Najgorzej jest z magomedycyną. Co prawda
zrobiłam kurs listowny. Co roku w Św. Mungu organizują taki dla uczniów
Hogwartu, miałam nawet dwa tygodnie praktyk.. No nie patrz tak na mnie, to
wtedy jak wam powiedziałam, że jadę do ciotki do Włoch. Twoi bracia nie dali mi
by żyć, Ginny.- Ruda przekrzywiła głowę i roześmiała się serdecznie.
- Naprawdę, jesteś najzdolniejszą czarownicą od Roveny,
żałuje, że nie mam takiego pędu do wiedzy.
-Phi, proszę Cię, ja jestem molem książkowym. W
podstawówce czytałam fizykę kwantową, co moich rodziców doprowadzało do
histerii. A ty jesteś najpotężniejszą wiedźmą jaką znam. Ja mam wiedzę którą
można zdobyć ciężką pracą, ale takich zdolności magicznych jak Ty nie będę
miała. Po za tym mam zdolność do zapamiętywania wszystkiego co kiedyś
przeczytałam, a nie wszyscy tak mogą. Zauważ, że Riddle Ciebie wybrał do swoich
planów, to Ty będziesz umacniać zaklęcia Hogwartu, więc nie tylko ja to widzę.
Och i nie rób takiego buraka, wiem też, że magię bezróżdżkową opanowałaś do
perfekcji. Ja mam ją opanowaną, ale zajęło mi to bardzo dużo czasu, a u Ciebie
postępy szły błyskawicznie.
Hermiona upiła łyk kawy i patrzyła jak dyrektor dyskutuje ze Snape’m. Widziała jak ten co
chwilę, rzuca w jej kierunku mordercze spojrzenia, więc była pewna że
dowiedział się o praktykach. Jak zaczął energicznie kiwać głową na „nie” i pokazywać całym sobą że absolutnie się nie zgadza na to co proponuje mu przełożony, doszła do wniosku, że pewnie teraz Dumbledor przeszedł do kwestii Miligosa jako kolejnego pomocnika w sali eliksirów.
Z rozbawieniem
patrzyła, jak jej przyszły Mistrz Eliksirów wychodzi z Wielkiej Sali powiewając
szatami, i trzaskając bocznymi drzwiami. Spojrzenie dyrektora utwierdziło ją w
przekonaniu, że udało się i będzie miała swoje praktyki. Teraz tylko do Pani
Pomfrey, i do dyrektora przedstawić swój plan. Chociaż, była pewna, że jej
opiekunka domu już to zrobiła, bo posyłała jej pełne zrozumienia uśmiechy, i
pokazywała że jest o.k.
Jednak najbardziej martwiły ją reakcje dwóch przyjaciół.
Wiedziała jacy są ograniczeni, byli po prostu dużymi dziećmi, a po dzieciach
można się wszystkiego spodziewać. Dopiła kawę, złapała bułeczkę i pożegnawszy
się z Ginny ruszyła do skrzydła szpitalnego.
hohohohoho :3 jest super tylko nie zdrabniaj imienia Hermiona jako Herm bo tak robił brat Hagrida... xD lepiej brzmi po prostu Miona :) i nie pisz Cię, Ci, Tobie tylko cię ci tobie, bo nie rozmawiasz z tymi osobami tylko opisujesz ich dialog :) + powiem szczerze, że się uśmiałam :D ach ten Sev :D mój przyszły męęęż :D
OdpowiedzUsuńOla może zbetujesz dwa pierwsze rozdziały w ramach współpracy blogowej ? :D
Usuń