sobota, 5 kwietnia 2014

poprawiony VI

Cześć Wam :) 
jak obiecałam tak jestem. Bardzo proszę o komentarze, jeżeli nie uda mi się jutro jeszcze czegoś wrzucić to w środę będzie następny post :) Buziaki dla cierpliwych !!!

 Rozdz. VI

- Powiesz coś wreszcie ? - Hermiona była całą tą sytuacją już znudzona.
 - Na Merlina.. doczekałam dnia, kiedy Severus Snape nie wie co powiedzieć.- nie mogła się powstrzymać od małej złośliwości.Usłyszała tylko kilka niecenzuralnych słów, i widziała jak przyjmuje postawę strasznego mistrza eliksirów.

- Chciałbym wyjaśnić kwestię mojej niefortunnej wypowiedzi z pociągu. Zachowałem się nie w porządku względem ciebie za co przeprosiłem i nie będę się powtarzał w tej kwestii. Jednakże mogłaś źle odebrać moją wymówkę dla wiesz-kogo. W chwili kiedy stanąłem przed Czarnym Panem nie miałem pojęcia, że tak szybko dowiedział się o całej sprawie. Miałem przygotowany plan na taką sytuację, jednak sprawy potoczyły się nie tak jakbym chciał. Mówiąc krótko, zostałem zaskoczony. A przez mój błąd mogłaś zginąć ty. Mógłbym dostać rozkaz zabicia ciebie, a w gorszym wariancie zmuszono by mnie do przyprowadzenia cię przed oblicze Voldemorta. W dodatku mój umysł podsuwał mi cały czas wspomnienia związane z tobą, i nie miałem innego wyjścia jak tylko zrobić z ciebie moją marionetkę i furtkę do Pottera. Oczywiście w żadnym wypadku tak nie jest. To co teraz powiem, no cóż.... ufam ci... Nie umiem jasno określić tego co chciałbym wyrazić jednak liczę na twoją inteligencję, i może przy odrobinie szczęście się dogadamy. Czy to jasne? Masz może jakieś pytania do pierwszej części. 
- Nie, na razie wszystko jasne. - Herm była zadowolona, chyba jednak coś tam może wyjdzie z jej planów jak to ujął zgrabnie Severus 'przy odrobinie szczęścia'.
 - Nigdy w życiu, nie odczuwałem dziwnych doznań jakie odczuwam teraz. Jestem w miarę zadowolony z twojej obecności. Twoje kłapanie ozorem nie jest aż tak irytujące jak czasami próbuję ci to wmówić. Lubię z tobą rozmawiać i ogólnie spędzać czas. Może nie zauważyłaś, ale czasami biorę twoje zdanie pod uwagę, co nie miało miejsca chyba nigdy w moim dość atrakcyjnym życiu. Nie przeszkadza mi twój dotyk. Gdyby ktokolwiek inny dotykał mnie tak często, zapewne już jeździł by na wózku inwalidzkim. I podoba mi się twoja powierzchowność.. - ostatnie słowa ledwo mu przeszły przez gardło.
brawo Severusku, udało ci się i nie bolało- dogryzało wewnętrzne 'ja'. Severus był przerażony, czekał na reakcję Hermiony która wpatrywała się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
 - A może się pospieszyliśmy z tym wyznaniem, co Sev?- wewnętrzne 'ja' też miało wątpliwości,
Lepiej się zamknij, bo ofiarą mojej porażki będziesz ty- warknął sam do siebie w dodatku w myślach.
- Gratuluję grozisz sam sobie. Jego groźby pod własnym adresem przerwał ruch z naprzeciwka, to Hermiona wysunęła rękę i delikatnie dotknęła jego dłoni.                                                                          
-Severusie, wiem że nie było łatwo ci to powiedzieć, tym bardziej to doceniam. Nawet nie wiesz, jak bardzo, ale.. Czarnowłosemu zamarło serce, i wyrwało mu się nieoczekiwane zdanie:
-.. ale nic z tego. Rozumiem.  
- NIE!! Sev daj mi dokończyć, i później sobie oboje to przemyślimy na spokojnie.- chciał zabrać ręke, ale mu nie pozwoliła. Usiadła wygodniej, już mniej spięta i dalej delikatnie gładziła jego dłoń.          
- Tak jak powiedziałam, rozumiem i jestem zadowolona z tego co usłyszałam jednak nie chciałabym nazywać na razie w żaden sposób tej relacji między nami. Nie ukrywam, że nie jesteś mi obojętny co powinieneś zauważyć bystrzaku. Oboje jesteśmy dość specyficzni, ale jak na razie dobrze nam w swoim towarzystwie. W żaden sposób nie chciałabym cię odstraszyć a wiem, że w kwestiach relacji społecznych jesteś zielony. Moja propozycja jest taka, żeby po prostu na razie było tak jak jest, bo jest dobrze. Jeżeli coś ma się między nami rozwinąć, to się rozwinie. Jeżeli nie, to mam nadzieję, że nie wyrzucisz mnie ze swojego ponurego lochu i zostaniesz przyjacielem na dłużej niż okres praktyk. Bo ja już uważam cię za przyjaciela. Poza tym jak mogłabym oprzeć się widokowi takiego ciacha jak ty- przy ostatnim zdaniu puściła mu oko i szeroko się uśmiechnęła. On myślał, że to uśmiech na zgodę i dla zgrywu a ona po prostu była tak szczęśliwa, że musiała to jakoś ukryć, żeby nie wyszła na rozemocjonowaną babę, bo niechybnie uciekł by już teraz.                                                                                                                                                    
- Pasuje mi wszystko, ale mam pytanie
-Słucham.                                                                                                                                                      
- Czy jeżeli będę chciał cię pocałować to mogę czy nie ?                                                                           
 - Jeżeli będziesz miał na to ochotę to możesz robić to tak często jak chcesz. Całujesz bosssko.. - przy ostatnim zdaniu to ona spaliła lekkiego buraka, za to on odzyskał już pewność siebie i jednym ruchem już był przy niej i składał delikatny pocałunek na jej ustach. Hermiona wyrwała z siebie leciutkie westchnienie, a jej wewnętrzna bogini skakała z radości i odtańczyła kankana. Severeus natomiast całkowicie odzyskał swoje własne 'ja' i z zadowoleniem odsunął się od niej, żeby zobaczyć jej lekki rumieniec.                                     
- Ten był gratis do przeprosin i kwiatów. I jeżeli komukolwiek powiesz, że dałem ci kwiaty..                        
- Tak wiem powiesz, że byłam pijana i zamroczona podróżą itd... Roześmiała się co on przyjął z oburzeniem.
- Musimy porozmawiać zanim ruszymy dalej. Mamy ok. 30 km do przejechania i mam cie do powiedzenie parę słów
- Ten dzień zapowiada się całkiem ciekawie.                                                                                            
 - Jak już wiesz jedziemy do moich rodzinnych stron. Rodzina mojej matki dawno temu kupiła ten zamek wraz z terenami przyległymi czyli wioską, lasem i jeziorem. Nie byłem tam zbytnio szczęśliwy, bo na każdy mój najmniejszy gest służba podskakiwała gorzej niż skrzaty w Hogwarcie. - tu skrzywili się obydwoje. - Mój dziadek przepisał posiadłość mnie i mojemu bratu
-Ty masz brata ?!! 
-Mam, ale cóż w rodzinnym interesie było ukrywanie jego obecności bo mamusia zaliczyła skok w bok. I to ładnych parę lat po ślubie. Co zapewne doprowadziłoby resztę rodziny do zawału, gdyby nie fakt że nie utrzymywali z nią kontaktów. A dziadkowie cóż, są bardzo praktyczni.. dlatego też matka oddała go swojej ciotecznej siostrze na wychowanie, a jak już był większy to dziadkowie się nim zajęli.   
Nie mogła w to uwierzyć, on ma rodzinę. Nie no każdy ma jakąś rodzinę, ale akurat do niego to jakoś nie pasowało.. Może to przez to jego wieczne skrzywienie i zamknięcie się w sobie. Chociaż czytała o nim informacje, tak jak o każdym nauczycielu i nigdzie nawet słowem nie było wspomniane nic o jego rodzinie. O matce i ojcu owszem ale wychodzi na to, że nie do końca była to prawda.                                               
- Po śmierci dziadka, ja byłem głównym zarządcą zamku, co raczej słabo mi szło.. Odległość i liczne inne zajęcia doprowadziły do tego, że musiałem wynająć osobę, która będzie się tym zajmować. Mój brat skończył nie dawno 25lat i otrzymał połowę majątku. Chciałem oddać mu całość w cholerę, ale nie chciał... Z zarysów rodzinnych to chyba tyle co powinnaś wiedzieć, z resztą sama się połapiesz w reszcie. Najgorsze jest to, że moja matka stwierdziła, że nie do końca załatwiła swoje sprawy na tym świecie i rezyduje tam jako duch, razem z dziadkami! Między innymi dlatego moja noga bardzo rzadko przekracza próg tego zamku. Jak tylko się tam pojawimy zostaniesz zasypana gradem pytań o mnie, o siebie, o nas.. i uważaj na mojego brata, ma niezwykły dar uwodzenia kobieta. Chociaż jeżeli będzie próbował czegokolwiek z tobą, to raczej szybko zakończymy nasze małe wakacje w tych stronach. - Zacisnął swoje usta tak jak robił to w momencie zaglądania do kociołka Harrego lub Rona, i nie oznaczało to nic dobrego. Miona analizowała to co jej powiedział, i nadziwić się nie mogła, że w ogóle jej to powiedział. Chociaż, to oznaczało że parę faktów krążących po szkole to mity i bujdy. Jednak tego dowie się później, teraz pozna matkę Severusa wprawdzie to tylko jej ducha, ale i tak ma dziwne dreszcze.                                               
- Sev ja nie mogę się tak pokazać w twoim domu, przecież wyglądamy okropnie.                                        
- NieMówDoMnieSev.. -wycedził prze zęby- a poza tym, mój dom to Hogwart a tu tylko żyje mój brat i straszy po nocach rodzina. I uwierz mi wyglądasz bardzo odpowiednio…  Hermiona miała na sobie ciemnoniebieskie dżinsy, jasny dopasowany top na szerokich ramiączkach i na to skórzaną kurtkę. Na nogi włożyła swoje nieśmiertelne wysokie czerwone trampki, a włosy miała spięte w raczej luźnego koka. Dla Severusa wyglądała bombowo, dla samej siebie też. Jednak wizyta w domu swojego, hm przyjaciela wymaga raczej porządniejszego ubioru niż mugolskie wynalazki. W dodatku Severus wyglądał podobnie, miał na sobie czarne spodnie i białą koszulkę z długim rękawem z cienkiego materiału, oraz skórę. Najprawdziwszą ramone jaką można dostać tylko w wybranych sklepach, bo zrobiona była ze smoczej skóry czyli niezniszczalna, co oznaczało również że jej cena była masakrycznie wysoka. Hermiona już postanowiła, że przy okazji pożyczy sobie to jego wdzianko i zobaczy jak to jest nosić takie cudo. Oczywiście właściciel nie musi o tym wiedzieć
- Jest ok Hermiono, poza tym nie mamy czasu na zakupy. Ruszamy dalej moja droga - ostatnie dwa słowa wypowiedział patrząc jej w oczy z uśmiechem na ustach.

***
Podróż minęła im na rozmowach o najnowszych eliksirach i ich właściwościach. Zdążyli się dwa razy pokłócić i raz prawie złapać za różdżki. Gdy dojechali do niskiego murku Severus powiedział, że są już nie daleko bo ten murek wyznacza granice posiadłości. Hermiona wypatrywała zamku i dopiero po 10 min jazdy dostrzegła go w oddali. Był ogromny. Wcale się nie dziwiła, że Sev musiał kogoś wynająć do opieki nad nim. Wrażenia były niesamowite, widoki zapierały dech w piersiach. Wszędzie pola i łąki. Z jednej strony widziała las, z drugiej jezioro, górka z której teraz zjeżdżali ukazywała cały piękny krajobraz jaki miał do zaoferowania ten kawałek ziemi. U podnóża zamku, który był na wzniesieniu była wioska z głównym traktem prowadzonym przez sam środek. Domki były nie duże, ale wszystkie w nienagannym stanie. Droga kończyła się zwodzonym mostem do bramy zamku. Hogwart był ogromny, a ten zamek dorównywał mu z całą pewnością
- Robi wrażenie, domyślam się, że w środku jest równie imponujący co na zewnątrz
- Można tak powiedzieć. Dokładnie nie wiem, bo dawno nie byłem, a młody miał zrobić porządki i coś wspominał o przemeblowaniu. Nie podobały mu się głowy wieśniaków w lochach i skrzatów w holu. Gusta mamy podobne, chociaż jego jest bardziej delikatny i zniewieściały jak dla mnie.                                        
 - Severusie, czy ty jesteś arystokratą?                                                                                                         
-Niestety tak. I nie pytaj o tytuł bo ja go nie używam i nie będę używał.                                                      
- Jesteś księciem ?                                                                                                                                      
- Skąd wiesz? - momentalnie spiął się jakby wyczekiwał zagrożenia.                                                         
 - Dedukcja mój drogi- mała zemsta słowna zawsze dobrze robi.- masz zamek, wioskę, ogrom ziemi. Twoja rodzina była potężnym rodem, to wyczytałam w kronikach z rocznika twojej matki. Oczywiście twoje nienaganne maniery, subtelne i zawsze odpowiednie reakcje, do tego wyuczona uprzejmość i kultura osobista dają pełny obraz. - Hermiona wypowiadając ostatnie zdanie prawie dusiła się ze śmiechu.              
- Nabijasz się ze mnie. Znowu. A to oznacza moją zemstę.                                                                         
-Och twoje zemsty bardzo mi się podobają. No może prócz tej jednej z podwieszeniem na suficie.            
- Za wysadzenie mojej pracowni, i praktycznie siebie powinnaś tam wisieć do dzisiaj.                                 
- A tak naprawdę to skojarzyłam teraz ten twój podręcznik. Niby wytłumaczenie miałeś dobre, ojciec mugol więc nikt się nie czepnie. Tyle tylko, że rodzina Tobiasów też była z arystokracji, chociaż o tym wiem w całym zamku tylko ja. Baranie łby nigdy się niczym nie interesowały.. W każdym razie, twoje wybitnie rozbudowane ego w szkole, zapewne zapragnęło jednak wykorzystać błękitną krew i żeś sobie wymyślił przydomek.. Książe Półkrwi. Phi, ja mogę siebie nazywać ewentualnie Hermioną królewną z półkrwi szlam. Zachichotała z własnego żartu. Sformułowanie szlama, wyjątkowo ją bawiło. Nigdy nie wstydziła się mugolskich rodziców. Była z nich dumna, że zrozumieli ją i jej magiczny świat. Więc równie dobrze na krowę mogli wołać mlekodajka, taki sam wydźwięk miało to w jej uszach. Jednak Snape nie podzielał jej zdania, usiadł koło niej i z wyraźną złością w głosie powiedział                                                                                
- Nigdy więcej w mojej obecności nie używaj tego sformułowanie w stosunku do swojej osoby. Jest ono obraźliwe, i nie mam na myśli tego, że mugole są gorsi. Po prostu to jedna z niewielu zasad, które zostały mi dobitnie wytłumaczone przez matkę. Szlama dla ciebie jest słowem, określeniem mugolskiego dzieciaka. Bo jesteś z mugoli. Dla czarodziejów to coś zupełnie innego, dla mnie szczególnie.                                            
- Nie dość, że jesteś przewrażliwiony na punkcie własnej osoby to jeszcze dostajesz kręćka na mój temat. Sev.. erusie - dopełniła imię, widząc jego minę.- wykończysz się nerwowo. Wyluzuj mamy wakacje.                 
- Ja mam urlop nie wakacje, i nawet udało mi się wymigać z zabaw Czarnego Pana. Dojechali na miejsce, minęli otwartą bramę zamku, która tylko po ich przejechaniu zaczęła się zamykać. Podjechali pod główne wejście, i drzwi otworzył im wysoki, bardzo szczupły mężczyzna. 
- Paniczu Severusie, jak miło, że raczył pan zaszczycić nas swoją obecnością. Sykstus już na pana czeka.. urwał, i spostrzegł Hermionę. - Najmocniej panienkę przepraszam, nie spodziewałem się, że panicz przyjedzie w towarzystwie, a już na pewno nie w towarzystwie pięknej młodej damy. 
 - Walentin, przestań się płaszczyć. Hermiono to Walentin sługa mojej rodziny, bardzo stary i zdziwaczały. Walentin to moja praktykantka i zarazem przyjaciółka - dodał nacisk na słowo przyjaciółka, także równie dobrze mógł powiedzieć kochanka. 
 - Dasz jej komnaty w mojej części z daleka od mojego brata. I przekaż reszcie, że mają ją traktować z szacunkiem i to się tyczy wszystkich. To jest rozkaz, nie wykonanie go będzie karane ścięciem.                     
- Oczywiście paniczu. Bardzo proszę do środka, komnaty są przygotowane jak zawsze. Więc proszę udać się do swojego skrzydła i wybrać pokój dla panienki. Ja dostarczę państwa bagaże. Odświeżą się państwo przed posiłkiem? 
 - Jedliśmy na mieście, ale odświeżymy się, a później pewnie będę zmuszony do wysłuchania tyrady mojej matki. 
 - SEVERUSIE TOBIASIE SNAPE, TY NIE WDZIĘCZNY SMARKACZU!!! 
 Hermiona zamarła, ale Severus stał z cierpiętniczą miną. Przez chwilę nie wiedziała skąd dochodzi głos, zorientowała się jednak, że to duch. Prawdopodobnie matki Severusa, na oko 50 latki. Chociaż trudno stwierdzić po poświacie wiek zmarłego.
  - Witaj matko. 

 - Nie było cie półtora roku! Nie dałeś znaku życia, nie zainteresowałeś się młodszym bratem, nie dbasz o rodzinny majątek. No ale widzę, że o siebie też nie dbasz. Dziecko kochane, jak ty wyglądasz. Kostucha ma  więcej ciała niż ty, a wiesz mi widziałam ją dokładnie. Czy ty w ogóle wychodzisz z tych swoich lochów? Jesteś blady jak zamkowe ściany, i co zrobiłeś z włosami? Czy ty się nie myjesz? Oo nie tak cie wychowałam, na brudasa i flejtucha. I co to za ciuchy. Wstydź się, wcale się nie dziwię, że nie możesz znaleźć żony. Już dawno powinieneś mieć dzieci. Masz 37 lat, na co ty czekasz.. Później już słyszał tylko bla,bla,bla..znał tą gadkę na pamięć. 
 Odkąd umarła czyli 30 lat temu, przy każdej wizycie słyszał od nowa to samo. Walentin uratował sytuację delikatnym chrząknięciem i kiwnięciem głowy w stronę Hermiony, która miała niesamowity ubaw widząc jak ktoś może tak sztorcować Mistrza Eliksirów, mało tego ten słynny Severus Snape- potrafie-zabić-wzrokiem, wyglądał jak nastolatek, który nawywiajał i obrywa za głupotę. 
 - Mamo pozwól, że ci przedstawię to jest Hermiona Jane Granger odbywa u mnie praktyki na Mistrzynię Eliskirów. Jej promotorem pomocniczym jest Miligos Herm. Hermiona jest już po egzaminach, i ubiegając twoje pytanie tak była moją uczennicą, ale nią już nie jest dokładnie od wczoraj. I nie to nie jest moja żona, nie ożeniłem się bez twojej wiedzy. Resztą pytań pozwalam ci zadręczyć ją. 
 - SEVERUSIE!- uchm, wiadomo po kim Sev odziedziczył to rozdarcie, mamka była jeszcze gorsza niż syn.- Moje dziecko wybacz temu chamowi, trzyma cię na dworze po takiej podróży zamiast zaprosić do środka. Chodź, pokażę ci twoje komnaty, odświeżysz się i porozmawiamy przy czymś smacznym. Podfruneła do Hermiony, i gestem zaprosiła do środka.                                                                               
- A z tobą, to ja się rozmówię później. Już ja ci przypomnę lekcję etykiety względem kobiet. No prostak, mój syn stał się prostakiem. Nie specjalnie przejęty groźbami matki Severus, ukłonił się z szelmowskim uśmiechem i zabierając swój bagaż od Walentina pognał do zamku. Hermiona posłał mu cichą avadę za tak cichą dezercję w obliczu przerażającego wroga. Postanowiła jednak pokazać, że jej wychowanie nie poszło na marne.
  - Dziękuję bardzo proszę pani. Jest mi niezmiernie miło panią poznać, i bardzo się cieszę, że mogę tutaj gościć. Okolica jest przepiękna, wioska jest niesamowita a zamek robi po prostu ogromne wrażenie.
  - Och Hermiono, proszę mów mi Eileen. Może moje wystąpienie nie było na miejscu, ale uwierz mi, że czerpię z tego niesamowitą przyjemność. Mój drugi syn jest wręcz zbyt dobrze ułożony, chociaż wiem że swoje za uszami też ma. A Severus, cóż od czasu do czasu przydaje mu się taka mała reprymenda, inaczej zamieniłby życie innych w piekło. Miona się roześmiała, gdyby Eileen zapytała kogokolwiek w zamku co robi z ich życiem profesor Snape, niechybnie zwątpiłaby w swoje zdolności wychowawcze i musiała go albo zabić, albo wychować jeszcze raz. Severus Snape życie każdego zamieniał w piekło..
- nie każdego, głupia. Twoje raczej przystraja w kolorowe piórka.. -wewnętrzna bogini była czujna.
- Przepraszam, nie powinnam się śmiać. 
 - Jeżeli myślisz, że nie wiem jaki jest mój syn poza murami tego zamku to się mylisz. Wiem, że uczniowie najchętniej utopiliby go w którymś kociołku, aż dziw czasami bierze, że do tej pory żaden go nie otruł. Gryfonka właśnie sobie uświadomiła, że ma przed sobą żeńskie wydanie Severusa Snape'a. Przebiegła, złośliwa, wyniosła ale zarazem świetna babka. Hmm skoro tak, to ona to wykorzysta na własną potrzebę. Gdzie czerpać informacje jak nie u źródła. 
 - Eileen jesteś niesamowita, z resztą tak jak twój syn. 
 - Właśnie a może powiesz mi jak bardzo on jest niesamowity? - no, tak Sev uprzedzał o przesłuchaniu.   
- To znaczy, co chcesz widzieć bo chyba nie rozumiem.                                                                              
- Nie graj przede mną, za długo byłam na tym świecie jako człowiek a teraz jako duch wiem jeszcze więcej. Mój syn jest wspaniałym facetem, ale ma taką skorupę, że kokos przy nim to ciągutka cukrowa. Skoro przywiózł cię do tego zamku, zakładam również że podzielił się z tobą historią rodziny a przede wszystkim moim chwalebnym wyczynem.. No cóż prosty rachunek, coś jest na rzeczy. Tylko albo nie wiecie jeszcze co, albo oboje jesteście ślepi, głupi i głusi. To jak? Szczerość za szczerość? Zapewne będę mogła powiedzieć ci co nieco o moim pierworodnym.
No to co? Układamy się z mamuśką? Może coś podpowie o obsłudze swojego syna- własne ja dywagowało z Hermioną o zaletach takiego układu. Po krótkim namyśle stwierdziła, że pasuje jej to w końcu nie mają nic do ukrycia. Severus musiał wiedzieć, że tak będzie i wolał ją w to wrobić niż samemu być obiektem przesłuchań. Z nim policzy się później.                 
- Zgoda, zawieramy pakt solidarnościowy. Ale umówmy się na pogawędkę później, zostajemy kilka dni więc będziemy miały czas, a dzisiaj jestem zmęczona.                                                                                  
- Oczywiście. Oo i jesteśmy. Tutaj jest twój pokój.- Weszły do środka. Duża jasna sypialnia, w kolorach salonu w Hogwarcie. - Po lewej stronie są drzwi do łazienki, po prawo do garderoby
- A te wielkie ?                                                                                                                                             
- To są drzwi do sypialni Severusa. 
 - Coo!!?? 
 - No co co? W tym skrzydle zamku nie ma ani jednego pojedynczego pokoju. Cóż, do tej pory Sev nie spraszał gości więc nie rozdzielaliśmy pokoi. Poza tym chyba, nie macie nic przeciwko prawda? 
 - Może on ma coś przeciwko, przywiózł mnie tu żeby odpocząć ode mnie.. 
 - Haha, dawno się tak nie ubawiłam, czy ty słyszysz sama siebie. I on ci tak powiedział. 
 - Mniej więcej tak to zabrzmiało. 
 - Wiesz po co cie przywiózł? 
 - Na urlop.. ?
  - Żeby mieć cie na oku cały czas, musisz być kimś wyjątkowym, ale do tego dojdziemy. Na razie weź prysznic, acha i uważaj bo łazienkę macie wspólną. Miona klepnęła się w czoło i opadła na łóżko. Eileen wyleciała od niej i wleciała do pokoju Severusa.  
 - Będzie się działo.- pomyślała Hermiona, i dwa razy upewniła sie, że łazienka jest wolna zanim postanowiła szerzej otworzyć drzwi. Po kąpieli, założyła ciemno granatową sukinekę z lnu, odciętą pod piersiami z cienkimi ramiączkami. Stwierdziła jednak, że w murach zamku może być jej chłodno więc złapała jeszcze sweterek w podobnym kolorze i postanowiła odwiedzić swojego sąsiada. Zapukała dwa razy, i otworzyła drzwi do jego sypialni. Leżał wyciągnięty na łóżku, i czytał jakąś książkę. 
 - Mogę wejść?
  - Już weszłaś więc pytanie jest raczej nie odpowiednie. 
  - Mogę zostać?
  - Możesz, coś konkretnego chcesz czy tak pokłapać jęzorem
 - Pokłapać ozorem nad twoim uchem. Zadowolony jesteś? 
 - Nie wiem o co ci chodzi, nie jestem jasnowidzem.  
 - Ooo nie a mi się wydaje, że masz dar. 
 - Niby czemu.  
 - Nie rób z siebie idioty Snape. Zostawiłeś mnie na pastwę ducha własnej matki wiedząc, co mnie czeka i ordynarnie dałeś nogę. Nie ma co odważny jak cholera. 
 - I tak mnie nawiedziła i obiecała, że jak z nią nie porozmawiam to przeniesie się do Hogwartu , żeby troszczyć się o moje zdrowie.. - widziała lekko pulsującą żyłkę na skroni.- Czym zasłużyłem na takie katusze.
  - Och z pewnością coś by się znalazło..
  - Może kilka drobnych spraw.- uśmiechnął się do niej. Hermiona usiadła na skraju jego łóżka i przyglądała mu się. Nie był piękny, ani jakoś specjalnie ładny. Jednak jej się podobał. Lekko kręcone włosy, które tak skrzętnie ukrywał dodawały mu uroku. Miał bardzo mocno zarysowane kości policzkowe i linię szczęk. Miała ochotę przejechać palcami po jego rysach twarzy. Oczywiście największym mankamentem jego osoby nie licząc charakteru był nos. Duży orli nos. I przez ten nos ona zostałaby niechybnie posądzona za wariatkę, bo jej się on podobał. I te oczy. Czarne jak noc o pięknym kształcie, przykryte długimi rzęsami. Mogłaby patrzeć w nie bez końca. 
  - Napatrzyłaś się już? 
 - Może, oglądam twoją powierzchowność. Jest mniej skomplikowana od wewnętrzności.. 

 - Kiepski żart. 
 - Severusie, co będziemy robić. Nie powiesz mi, że przeleżysz w tym łóżku te kilka dni.
  - A dlaczego nie.. Skoro mogę mieć towarzystwo.- złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Położyła głowę na jego ramieniu, a on objął ją mocno i cieszył się jej zapachem. Hermiona nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Zaczynało się ewidentnie coś dziać, i było jej tak dobrze. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa, i zapewniał możliwość rozmowy na poziomie. Dodatkowo wiedziała, że dbał o nią na swój sposób. Od incydentu na błoniach z chłopakami nie wspominali o tym ani słowem. Ona jednak wiedziała, że miał swoja małą zemstę. Giny jej przysłała liścik informując, że ma własnego rycerza na nietoperzu, który stanął w obronie jej godności. Na początku nie wiedziała o co chodzi, dopiero nie dawno miała możliwość spotkać się z przyjaciółką i porozmawiać. Wyszło na to, że Sev nie tylko ogłosił rodzinie Weasley'ów że mają syna idiotę, a Harry Potter to półgłówek, ale maczał też palce przy chorobach obu winowajców. Stwierdziła, że chyba ma na tyle dobry humor, że może go o to zapytać.
  - Chciałam ci podziękować.
  - Za co? Bo jest tego sporo, mieszkasz u mnie, łaskawie przyjąłem cie na praktyki, pozwalam ci odszczekiwać, ach i możesz wchodzić do moje pracowni, ale to ostatnie chyba ci zabiorę po ostatnim numerze.- Miona przewróciła oczami, i uszczypnęła go w udo. Syknął tylko i nic nie powiedział.
  - Chciałam ci podziękować za obronę mojej godności i czci. Wiem, że maczałeś palce w dziwnych chorobach tych dwóch imbecyli. Zastanawiam się jednak jakim cudem Harry’emu się upiekło? - Na początku poczuła jak napina wszystkie mięśnie, ale po chwili odprężył się i tylko warknął. - Nic na ten temat nie wiem.  - Nie kłam, Ginny powiedziała mi niedawno, że byłeś w Norze i dałeś niezłe przedstawienie z Ronem. A właściwie to Weasley'owie dali przedstawienie, a ty czmychnąłeś jak Bill wspomniał coś o ślubie. Powiesz mi? 
 - Powiem. Inaczej nie dasz mi spokoju i do końca życia będziesz mi truła nad uchem, a znając ciebie to i po śmierci będę miał z tobą przechlapane.- przewróciła oczami, i postanowiła nie komentować inaczej dalej rozwodziłby się nad irytującym pędem do wiedzy o wszystkim i wszystkich, co oczywiście było nie prawdą, ale lubił ten temat jako pole do złośliwości. - Nie lubię plotek, w dodatku nie sprawdzonych. Poza tym od dawna miałem ochotę dokopać Rudzielcowi. Czasami był bardziej irytujący od Pottera. A ten drugi biegacz Burns od siedmiu boleści, niech najpierw pomyśli co widzi nim kłapnie jęzorem. Wiesz jakie konsekwencje mogła mieć ta plotka dla nas obojga?
  - Wiem i wyobraź sobie, że chyba mnie one dosięgnęły. Tobie się udało wywinąć jak na razie.
  - Mówisz o braku kontaktu z tymi dwoma? Chyba ci ich nie brakuje. Zapewne moja osoba jest o wiele ciekawsza niż dwóch debili. Poza tym ja mogę zafundować ci rozrywki na jakie żaden z nich nawet by nie wpadł.
  - Skromność nie jest twoją mocną stroną. A można wiedzieć, jakie masz na myśli rozrywki. Cóż czasami masz zapędy po, których ja mogę mieć koszmary.
  - Nie, moje rozrywki są moją tajemnicą w odpowiednim czasie się dowiesz. Chociaż jedną z nich mógłbym  ci zaproponować już teraz. Podciągnął jej głowę ręką do góry i pocałował. Uwielbiała jego smak i zapach, upajał ją. Zarzuciła mu nogę na jego udo, odsłaniając większą część swojego. Po chwili poczuła jak delikatnie gładzi jej nogę, aż do miejsca gdzie jeszcze był kawałek sukienki. Całował ją namiętnie i powoli rozkoszując się tą chwilą. Dla obojga ta chwila mogłaby trwać wiecznie gdyby nie pewien duch, który przerwał im głośnym chrząknięciem.
  - Gdyby nie fakt, że już nie żyjesz zabiłbym cie bez chwili wahania.
  - Zamknij się i przedstaw mnie tej uroczej młodej damie.- Hermiona poderwała się i poprawiała sukienkę cała czerwona. 
 - Hermiona Granger moja praktykantka na Mistrzynię Eliskirów. 
 - Nie wiedziałem, że teraz materiał na mistrza obejmuje tak przyjemne aspekty. 
 - Nie dziwię się, że umarłeś tak wcześnie. Na pewno otruł cie ktoś ze służby, jesteś beznadziejnym przypadkiem. 
 - I vice-versa wnuku. Gdybyś tylko zdecydował się na zamieszkanie w zamku, niechybnie po miesiącu już byłbyś duchem.
  - Wątpię, jestem inteligentniejszy od ciebie, i nie dam się spić i otruć trucizną podaną w winie. Pijaku. - Elieen w ogóle cie nie wychowała, powinna oddać cie w moje ręce, wtedy nie zostałbyś tym kim jesteś teraz. 
  - Idź precz stary dziadu. Widmo starego czarodzieja zniknęło tak samo jak się pojawiło. 
 - Kto to był? 
 - Mój pożal się boże dziad. 
 - Już wiem po kim masz charakterek. Zbitek cech po mamie i dziadku. 
 - Dużo mam też po ojcu. 
 - Chyba wygląd bo jak na razie to z nimi nie ma żadnego podobieństwo. 
 - Wydaje ci się, po dziadku mamy nos i kręcone włosy. Reszta wyszła tak jakoś w genach. Sama ocenisz jak zobaczysz młodszego.
  - A kiedy go zobaczę? 
 - Spieszy ci się?  
  - Zazdrosny?- odparowała bez ogródek, a on aż zapowietrzył się z oburzenia.
  - Twój rozum ewidentnie ucierpiał w wyniku przeciążenia. Jakoś przed chwilą nie szukałaś młodszego tylko byłaś u mnie. 
 - Twoja matka miała rację, wychodzi z ciebie chamidło. 
 - Chodźmy już bo wyjdzie ze mnie coś innego. Sprawdzasz mnie?
  - Nie, i nie wiem o co ci teraz chodzi.
  - Zakładasz taką sukienkę, przychodzisz do mnie do pokoju, wchodzisz mi do łóżka, dlatego pytam czy sprawdzasz moją silną wolę? - Hermiona gdyby mogła schowałaby się pod ziemię, jeżeli on tak myślał to znaczy, że jest tak samo głupi jak faceci z jej rocznika. 
 - Nie i jeżeli tak uważasz to się to nie powtórzy. - 'Świnia, jeżeli myśli, że potrzeba bliskości ogranicza się do seksu to jest debilem' wewnętrzna bogini planowała zemstę.. ' jak będzie chciał coś więcej to on przyjdzie do mnie, i to biegiem. Mam swoją dumę, a skoro ma syndrom młodszego brata to już sobie z  nim pogram' Hermiona była mocno urażona słowami Severusa. To, że był zielony w tych sprawach nie znaczy, że może ją obrażać w ten sposób. Tak łatwo mu nie daruje.
  - Gniewasz się? 
 - A obchodzi cię to? Popatrzył na nią i otworzył drzwi na korytarz. 
 - Chodźmy poznasz mojego brata. 
 - Wspaniale, już nie mogę się doczekać. - Jad w jej głosie wręcz spływał po ustach.. Dotarli do ogromnej sali, w której stał stół i krzesła. Stół został nakryty do kolacji i czekano już tylko na nich. 
 - Sevciu mordo moja kochana!- Do sali weszła wielkimi krokami młodsza kopia Severusa Snape'a. Młodsza i z innymi włosami. Pięknymi lokami opadająca na ramiona kasztanowa burza włosów. Różnica była jeszcze w karnacji, Sev był biały a jego brat pięknie opalony na złoto. Hermiona zagwizdała z wrażenia. - Wygląda jak model z "Czarownicy", jeżeli bym go kiedyś spotkała to napewno bym umarła stwierdzając, że ty oszalałeś zmieniając image.
  -Dlatego Sykstus ma całkowity zakaz pokazywania się w Anglii. 
 - Sykstus Snape? 
 - Nie Sykstus Rookvood. 
 Hermiona usiadła na jednym z krzeseł. Rookvood. No cóż, taki ród był jeden w Anglii, więc Sykstus jest spokrewniony z Augustusem.. Dwóch braci śmierciożerców, nie ma co. Rodzinka raczej nie do pozazdroszczenia. Ach i stąd to skrzętne ukrywanie jego istnienia. Ojciec Rookvoda również był śmierciożercą, więc Eileen musiała wiedzieć z kim, cóż, robi skok w bok. Sykstus złapał Severusa i mocno uściskał, na co ten tylko warknął. 
 - Rookvood jesteś jeszcze głupszy niż ostatnio? Z wiekiem robisz się coraz gorszy. 
 - Oo popatrz, o tobie można powiedzieć to samo. Tylko wydźwięk tego zdania jest inny. - zaśmiał się pięknym basowym śmiechem. 
 - Naśmiewaj się ze mnie, a te twoje kłaki zamienię w końskie włosie. 
 - Zazdrościsz mi, a teraz wybacz ale mam do zapoznania pewną piękną młodą damę. 
 - Sykstus Moon Rookvood, przyrodni brat Severusa i przyrodni brat Augiego. 
 - Augiego Rookvooda śmierciożercy?
- Tego samego, i powiem ci, że gdybym nie wiedział stwierdziłbym, że ten tu i Augi to rodzeni bracia.
  - Nie porównuj mnie z tym półgłówkiem. Jestem o wiele bardziej inteligenty, rozgarnięty i w ogóle jestem we wszystki lepszy. 
 - Ach ten twój uroczy charakter. Można pozazdrościć. A przepraszam koleżanka to kto? 
 - Hermiona Granger, praktykantka na mistrzynię eliksirów i koleżanka Severusa. 

 - Koleżanka? On nie ma koleżanek.. Więc dziewczyna? 
 - Nie, nie dziewczyna ale spróbuj dotknąć ją chociażby skrajem szaty a ten kawałek spłonie razem z kawałkeim twojego ciała. Jasne?
  - Jasne, i po co od razu te nerwy. 
 - Bo tobie bez ewidentnej obietnicy krzywdy do głowy nic nie wchodzi z tego co mówię. A mówię całkiem serio łapy precz od Hermiony, bo ci je poprzetrącam. 
 - Tak jest generale! - Zasalutował i puścił oko do Miony. Jednak Sev był czujny i zauważył to małe spoufalenie, oczywiście reakcja była natychmiastowa 
 - Zrób to jeszcze raz a będziesz jak Moody. 
 - Szalony? 
 - Jednooki barani łbie. Czasami zastanawiam się jak możesz być ze mną spokrewniony, i jakim cudem zostałeś łamaczem klątw. A przede wszystkim jak skończyłeś szkołę. 
 - Chodziłeś do Hogwartu? 
 - Nie, do zakonu męskiego tutaj w Rumunii, mają taki oddział dla magików i nas tam szkolą, ale tylko mężczyzn. Kobiety mają oddzielną szkołę.. -westchnął z rozczarowaniem. 
 - Taak, i teraz te lata posuchy odbija sobie w najlepsze cud, że nie znalazła się jeszcze żadna przyszła żona z urodzonym już dziedzicem jego wątpliwej inteligencji. 
 - Ja jestem jeszcze MŁODY -zaakcentował- i mam czas na ustatkowanie się, ale ty już nie. Mama ci powiedziała, że jak się do 40-tki nie ożenisz to wprowadzi się do twoich komnat w szkole? Wymyśliła to ostatnio, ale widzę, że jej plan może się nie powieść. O ile nie zjesz na kolację tej wspaniałej kobiety.         
 - Zamknij się, bo ty nie będziesz miał czym jeść. Złamana szczęka mocno to utrudnia. 
 - Panowie, ja tu jestem, może usiądziemy, chyba się sobą nacieszyliście. Severus coś bąknął i usiadł na najbliższym wolnym miejscu. Herm podniosła się, żeby podsunąć swoje krzesło jednak Sykstus okazał się dżentelmenem i zrobił to za nią. Postanowiła, że wykorzysta sytuację i odegra się na Severusie za jego mało przyjemne stwierdzenie.
  - Sykstusie, możesz mi opowiedzieć coś więcej o waszej rodzinie. Severus ograniczył się do kilku suchych faktów, a chciałabym dowiedzieć się czegoś o moim ponurym mistrzu. 

 - Służę uprzejmie.
Po kolacji Severus wyglądał jak płatny morderca mający zlecenie na młodszego brata, był wściekły tak jak mało kiedy. Za to Hermiona ubawiła się jak nigdy. Sykstus uraczył ją opowieściami z dzieciństwa jego brata, i jego wybrykach. Wymsknęło mu się coś o przefarbowanych włosach na różowo, chcąc stworzyć pierwszy eliksir na swoje kręcone włosy. Zapewne gdyby Severus musiał przebywać jeszcze dłużej w towarzystwie tych dwojga, niechybnie ktoś by zginął. Na szczęście Hermiona widząc, że powoli zaczyna robić się niebezpiecznie stwierdziła, że jest śpiąca i podziękowała za kolację. Sykstus wstał od stołu i ucałował jej dłoń kłaniając się przy tym, po czym Miona pocałowała go w policzek. I wyszła razem z Severusem, który kipiał z wściekłości. Bez słowa minął jej sypialnię i wszedł do swojej trzaskając drzwiami. - No no moja droga, masz talent. Udało ci się zawrócić mu w głowie, i doprowadzić do białej gorączki flirtując z jego bratem. Intryga godna kobiet w naszej rodzinie. 
 - Eileen, żebyś nie myślała, że jestem zainteresowana obydwoma, ja po prostu wymyśliłam małą zemstę, za bardzo nie przyjemny komentarz jakim raczył mnie uraczyć Severus. Wiem, że jest zazdrosny, ale prędzej ty wrócisz do żywych niż się do tego przyzna. Nie chcę, żeby pomyślał, że mu się narzucam albo robię to z nie właściwych powodów. Chcę, żeby był pewien swoich uczuć do mnie, ja co do swoich uczuć jestem absolutnie pewna. Muszę jednak trochę podziałać, nie może dostać wszystkiego od razu tak bez wysiłku. Z resztą byłoby nudno tak po prostu. Mam rację? 
 - Jak cholera, i wiesz co ci powiem tak w tajemnicy. Założyłam się z ojcem, o 100 lat straszenia wieśniaków, że niedługo zostaniesz zabita, albo moją synową. Hermiona roześmiała się
  - Możecie obydwoje przegrać, ja nie jestem ani taka łatwa do zabicia, a żebym stanęła na ślubnym kobiercu to muszę mieć partnera. Na razie się o niego staram. 
 - Wierzę w ciebie. Jutro dam ci kilka dobrych rad, jak postępować z takimi typami jak on. Jest kropka w kropkę jak jego ojciec.  Zanim się stoczył. 
 Miona zapamiętała tą informację i postanowiła ją zweryfikować jak już Severus się od obrazi, bo to że strzelił focha jak stąd do Hogwartu wiedzieli wszyscy.
 To będzie wspaniały urlop, albo jej koniec i zginie. A jej ciało nigdy nie zostanie odnalezione.



PS
hej to ja Ola C;
do Agaty- napisz jeszcze raz coś tak długiego z taką ilością beznadziejności (chodzi mi o te myślniki bo rozdział sam w sobie cud miód i orzeszki ^^ :* ) a własnonożnie skopie Ci dupsko :D
i jakbyście Wy chcieli to możecie wpaść do mnie ^^ :*
Historia Jo i Syktusa :3

Pozdrowionka
~~Różowa Róża :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zostaw słówko dla Pana Wena :)