czarnapantera
-Sev, daj mi odpocząć.
-Chciałeś trenować, to trenuj. W razie ataku przeciwnik nie da ci chwili żebyś złapał oddech. Musisz wyćwiczyć mięśnie i oddech tak żeby dać radę najlepszym.
-Tobie?
- Na przykład.
- Przecież nie będę z tobą walczył.-Sykstus ledwo wysapał. Godzinny trening i padał na twarz.
- Mam taką nadzieję.. Severus zrobił lekki obrót w lewą stronę i kijem podciął nadchodzącego Sykstusa a potem rozłożył brata na łopatki i końcem kija dociskał jego gardło. Nawet się nie zasapał, a jeżeli tak to nie było tego po nim widać.
Miligos przyglądał się walczącym braciom. Niesamowite jak szybko się poruszali. Severus był niesamowitym wojownikiem, i pomyślał że nigdy nie chciałby stanąć na wprost niego.
-Koniec poddaje się! Sev pomógł się podnieść młodemu i odłożył kije w miejsce gdzie znajdowały się różne rodzaje broni, od sztyletów po długie miecze rycerskie przez szpady i kończąc na maczugach.
- Sev zmęczyłeś się chociaż trochę?- zapytał Miligos.
- Nie, potrzeba dużo więcej żeby mnie zmęczyć.
-Dobrze wiedzieć, następnym razem się nie zgłoszę na ochotnika. Niech Hermiona się tu męczy.- wyjęczał Sykstus rozcierając gardło.
- Ona się nie męczy a już na pewno nie tak jak ty, jesteś młody i powinieneś mieć dużo lepszą formę. Za ciebie też się wezmę, a jak nie ja to Hermiona.
- Uuu jest aż tak dobra?
-Wystarczająco na początek dla ciebie. I tak nie masz z nią szans.
- Pochwała w twoich ustach brzmi dziwnie.Dobrze się czujesz?
- Tak, stwierdziłem fakty i tyle. A teraz idziemy na kolacje, zgłodniałem.
- Ja też, ciekawe czy Herm już przeszło.
Severus nawet się nie odwrócił. Przypiął pelerynę i popędził do lochów.
- Jest drażliwy na jej punkcie nie sądzisz Mil?
- Owszem, ale to dla niego nowe uczucie i musi się z nim oswoić.
- Jakie uczucie?
- Miłość, zazdrość, niepokój o kogoś kto jest dla niego ważny.
- A ja to co pies?
- Ty jesteś jego bratem, to zupełnie co innego.Ona jest jego ostoją. Widzę jak na niego działa, jaki jest rozluźniony przy niej. Wiesz, że on się śmiał ostatnimi czasy więcej niż chyba przez całe swoje życie.
-Nie zauważyłem..
-Och, musisz mu się uważniej przyglądać. Jak robisz to dyskretnie to może nie zauważy, chociaż bym na to nie liczył. Jest cholernie czujny.
-Musi być, od tego zależy jego życie.
-Pospiesz się to zobaczymy jak go przywita Hermiona.
- Raczej mało serdecznie
Kolacja odbył się bezproblemowo, bo nie było Hermiony. Po posiłku Sykstus poszedł z Milem rozegrać partię szachów, a Sev sprawdzał prace domowe uczniów w gabinecie mistrza eliksirów.
Spokój wieczoru przerwało pukanie do drzwi.
- Wejść. -W drzwiach ukazał się Draco Malfoy.
- Panie profesorze możemy porozmawiać?- Zawsze przy wchodzeniu do gabinetu Draco zwracał się do Seva oficjalnie.Nigdy nie wiadomo na kogo można tam trafić.
-Wchodź Draco, i mów o co chodzi.- Sev wstał z za biurka
-Wuju czy jest może Ginny u Hermiony?
- Nie mam pojęcia, ale wątpię. Nie spotykają się tu. A coś pilnego?
- Dzisiaj rano chciałem się z nią skontaktować ale nie mogę. Obszedłem wszystkie znane mi miejsca, pytałem chyba wszystkich rozsiałem nawet wici że ją wzywasz na szlaban, ale jak kamień w wodę. W akcie desperacji rozmawiałem z Potterem. On też jej nie widział od rana, i Hermiony. Wiem, że były umówione na przetestowanie jakiegoś zaklęcia z eliksirem coś wymyśliły i miały to testować dzisiaj. Trochę się martwię, że mogło im nie pójść jak należy.
Severusowi wydawało się, że zimny kamień wpadł mu do żołądka. Hermiona.
- Cóż ja widziałem Hermionę ostatni raz dzisiaj koło 15. Sprawdzę czy jest u siebie. Poczekaj tu na mnie i napij się, wyglądasz jakbyś z grobu wyszedł.
- I kto to mówi- wymruczał pod nosem Draco i nalał sobie w szklankę ognistej.
Severus wszedł do swoich prywatnych komnat i skierował się do sypialni Hermiony.
Nie bawił się w pukanie tylko wparował tam od razu, gotowy nawrzeszczeć na nią, że sprowadza gości bez jego wiedzy, ale mocno się zdziwił. Pokój był pusty. Łóżko pościelone, na wierzchu leżała jej koszulka nocna i książki do eliksirów od Mila. Zapukał do łazienki, ale tam też jej nie było.
Szukaj jej Severusie, nie pozwól zrobić jej krzywdy
Ta myśl przeraziła go do szpiku kości. Wybiegł z komnat i wrócił do Dracona. Wpadł do gabinetu i dając znak głową ruszył do kominka.
-Gabinet Dyrektora. - i wszedł w zielone płomienie. Draco wszedł zaraz za nim.
- Panowie cóż za wizyta. Dyrektor siedział za biurkiem i sklejał model rogogona węgierskiego.
- Wezwij Pottera i Weasley'a i niech wezmą tą swoją mapę.
Dyrektor pstryknął palcami i popatrzył znad połówek okularów na Severusa, cokolwiek musiało się stać ten wyglądał na wystraszonego. A takiego Severusa Snape'a nie widział od 17 lat.
Po chwili do gabinetu wszedł Harry niosąc Mapę Huncwotów.
- Panie profesorze czy coś się stało?
-O to musimy zapytać profesora Snape'a, Severusie?
- Potter kiedy widziałeś ostatni raz Ginny Weasley i Hermionę?
-Na śniadaniu Ginny, a Hermionę na wczorajszym zebraniu zakonu.
- I tu mamy problem, bo Weasley była umówiona z Draconem i się nie pojawiła, a Hermiony nie widziałem od godziny 15. Potter sprawdź na mapie czy znajdują się w zamku. Severus krążył po gabinecie dyrektora wydeptując ścieżkę w czasie kiedy Harry sprawdzał z Draconem mapę huncwotów.
Nic jej nie jest, nic jej nie jest,nic jej nie jest, nic jej nie jest.. ta myśl była mantrą Severusa.
- Nie ma ich panie profesorze. Czy coś im się stało?
- Mam nadzieję, że nie Harry. Zaraz sprawdzimy u pozostałych członków zakonu, w norze i jamie oraz w kwaterze głównej na Grimmauld Place. Wyczarował patronusa i po chwili w gabinecie zaczęły pojawiać się nowe osoby wychodzące z kominka. Nikt nie widział dziewczyn i nie wiedział co się z nimi stało. Na końcu pojawiła się Molly.
- Albusie, gdzie są dziewczynki?
- Nie wiem Molly, to próbujemy ustalić. Proponuję, żebyś Hagridzie z Harrym udali się do Zakazanego Lasu, Minerwo i ty Rolando sprawdźcie zamek. Filiusie sprawdź czy zaklęcia nie zostały nigdzie naruszone.
-A pozostali niech szukają informacji u innych źródeł.
Snape ruszył w kierunku drzwi, ale dyrektor go zatrzymał.
-A ty mój drogi gdzie się wybierasz?
- Tam gdzie się czegoś dowiem, do Czarnego Pana.
-Ja udam się do domu ojca. Może on coś wie.. chociaż wolałbym żeby nic nie wiedział.
- Draco idź, a Ty pomyśl jeżeli Voldemort nie wie, że zniknęły to przekażesz im tą informację i wtedy będą narażone na poważne niebezpieczeństwo.
-Owszem, ale nawet jeżeli wyda rozkaz żeby ich szukać to i tak ja będę dowodził akcją.
-Nie możesz poświęcić statusu szpiega, to.. - dyrektor zaczął gniewnie, ale Sev mu przerwał.
-Jeżeli coś im grozi, jeżeli coś grozi Hermionie to możesz być pewien że zrobię wszystko co będę musiał zrobić żeby jej pomóc. I odwróciwszy się wyszedł z gabinetu i udał się do lochów po strój śmierciożercy.
-Albusie, ważniejsza jest dla ciebie jego rola szpiega jak moje córki!! - Molly była wściekła.
- Chyba córka, Molly oczywiście zrobię co trzeba będzie. Jednak na każdej wojnie są ofiary nic na to nie poradzimy.
-Córki, Dumbledor. Hermiona jest jak nasza córka, tak samo jak Harry to syn. Nie myśl, że pozwolę ci na te twoje gierki w stylu "wyższe dobro itd". Jeżeli Severusowi zależy na Hermionie to będzie robił wszystko żeby ją ratować, bez względu na ciebie, na mnie czy samego siebie. Zapamiętaj i nie licz że poprę twoje durne decyzje względem niego. I tak uprzykrzyłeś mu życie jak tylko mogłeś.Nie uważasz, że czas najwyższy zwrócić mu wolność. Zwolnij go z przysięgi. Artur Weasley jeszcze nigdy nie był tak poważny i pewny siebie jak w tej chwili. O dziwo poparli go wszyscy zebrani, wśród których dało się słyszeć:
- Severus wreszcie zasługuje na miłość.
-Wchodź Draco, i mów o co chodzi.- Sev wstał z za biurka
-Wuju czy jest może Ginny u Hermiony?
- Nie mam pojęcia, ale wątpię. Nie spotykają się tu. A coś pilnego?
- Dzisiaj rano chciałem się z nią skontaktować ale nie mogę. Obszedłem wszystkie znane mi miejsca, pytałem chyba wszystkich rozsiałem nawet wici że ją wzywasz na szlaban, ale jak kamień w wodę. W akcie desperacji rozmawiałem z Potterem. On też jej nie widział od rana, i Hermiony. Wiem, że były umówione na przetestowanie jakiegoś zaklęcia z eliksirem coś wymyśliły i miały to testować dzisiaj. Trochę się martwię, że mogło im nie pójść jak należy.
Severusowi wydawało się, że zimny kamień wpadł mu do żołądka. Hermiona.
- Cóż ja widziałem Hermionę ostatni raz dzisiaj koło 15. Sprawdzę czy jest u siebie. Poczekaj tu na mnie i napij się, wyglądasz jakbyś z grobu wyszedł.
- I kto to mówi- wymruczał pod nosem Draco i nalał sobie w szklankę ognistej.
Severus wszedł do swoich prywatnych komnat i skierował się do sypialni Hermiony.
Nie bawił się w pukanie tylko wparował tam od razu, gotowy nawrzeszczeć na nią, że sprowadza gości bez jego wiedzy, ale mocno się zdziwił. Pokój był pusty. Łóżko pościelone, na wierzchu leżała jej koszulka nocna i książki do eliksirów od Mila. Zapukał do łazienki, ale tam też jej nie było.
Szukaj jej Severusie, nie pozwól zrobić jej krzywdy
Ta myśl przeraziła go do szpiku kości. Wybiegł z komnat i wrócił do Dracona. Wpadł do gabinetu i dając znak głową ruszył do kominka.
-Gabinet Dyrektora. - i wszedł w zielone płomienie. Draco wszedł zaraz za nim.
- Panowie cóż za wizyta. Dyrektor siedział za biurkiem i sklejał model rogogona węgierskiego.
- Wezwij Pottera i Weasley'a i niech wezmą tą swoją mapę.
Dyrektor pstryknął palcami i popatrzył znad połówek okularów na Severusa, cokolwiek musiało się stać ten wyglądał na wystraszonego. A takiego Severusa Snape'a nie widział od 17 lat.
Po chwili do gabinetu wszedł Harry niosąc Mapę Huncwotów.
- Panie profesorze czy coś się stało?
-O to musimy zapytać profesora Snape'a, Severusie?
- Potter kiedy widziałeś ostatni raz Ginny Weasley i Hermionę?
-Na śniadaniu Ginny, a Hermionę na wczorajszym zebraniu zakonu.
- I tu mamy problem, bo Weasley była umówiona z Draconem i się nie pojawiła, a Hermiony nie widziałem od godziny 15. Potter sprawdź na mapie czy znajdują się w zamku. Severus krążył po gabinecie dyrektora wydeptując ścieżkę w czasie kiedy Harry sprawdzał z Draconem mapę huncwotów.
Nic jej nie jest, nic jej nie jest,nic jej nie jest, nic jej nie jest.. ta myśl była mantrą Severusa.
- Nie ma ich panie profesorze. Czy coś im się stało?
- Mam nadzieję, że nie Harry. Zaraz sprawdzimy u pozostałych członków zakonu, w norze i jamie oraz w kwaterze głównej na Grimmauld Place. Wyczarował patronusa i po chwili w gabinecie zaczęły pojawiać się nowe osoby wychodzące z kominka. Nikt nie widział dziewczyn i nie wiedział co się z nimi stało. Na końcu pojawiła się Molly.
- Albusie, gdzie są dziewczynki?
- Nie wiem Molly, to próbujemy ustalić. Proponuję, żebyś Hagridzie z Harrym udali się do Zakazanego Lasu, Minerwo i ty Rolando sprawdźcie zamek. Filiusie sprawdź czy zaklęcia nie zostały nigdzie naruszone.
-A pozostali niech szukają informacji u innych źródeł.
Snape ruszył w kierunku drzwi, ale dyrektor go zatrzymał.
-A ty mój drogi gdzie się wybierasz?
- Tam gdzie się czegoś dowiem, do Czarnego Pana.
-Ja udam się do domu ojca. Może on coś wie.. chociaż wolałbym żeby nic nie wiedział.
- Draco idź, a Ty pomyśl jeżeli Voldemort nie wie, że zniknęły to przekażesz im tą informację i wtedy będą narażone na poważne niebezpieczeństwo.
-Owszem, ale nawet jeżeli wyda rozkaz żeby ich szukać to i tak ja będę dowodził akcją.
-Nie możesz poświęcić statusu szpiega, to.. - dyrektor zaczął gniewnie, ale Sev mu przerwał.
-Jeżeli coś im grozi, jeżeli coś grozi Hermionie to możesz być pewien że zrobię wszystko co będę musiał zrobić żeby jej pomóc. I odwróciwszy się wyszedł z gabinetu i udał się do lochów po strój śmierciożercy.
-Albusie, ważniejsza jest dla ciebie jego rola szpiega jak moje córki!! - Molly była wściekła.
- Chyba córka, Molly oczywiście zrobię co trzeba będzie. Jednak na każdej wojnie są ofiary nic na to nie poradzimy.
-Córki, Dumbledor. Hermiona jest jak nasza córka, tak samo jak Harry to syn. Nie myśl, że pozwolę ci na te twoje gierki w stylu "wyższe dobro itd". Jeżeli Severusowi zależy na Hermionie to będzie robił wszystko żeby ją ratować, bez względu na ciebie, na mnie czy samego siebie. Zapamiętaj i nie licz że poprę twoje durne decyzje względem niego. I tak uprzykrzyłeś mu życie jak tylko mogłeś.Nie uważasz, że czas najwyższy zwrócić mu wolność. Zwolnij go z przysięgi. Artur Weasley jeszcze nigdy nie był tak poważny i pewny siebie jak w tej chwili. O dziwo poparli go wszyscy zebrani, wśród których dało się słyszeć:
- Severus wreszcie zasługuje na miłość.
aaa wrr błędy są, ale nie miałam czasu poprawić. Wiem, że strasznie się czyta takie coś ale poprawię obiecuję :)
OdpowiedzUsuńaaa i ci co czytają niech coś skrobną!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super!!! Dlaczego mam wrażenie, że Ron ma coś wspólnego z ich zaginięciem? Po Tobie można się już chyba wszystkiego spodziewać :) Czekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
no odebrałam to samo wrażenie że w tym grzebał Ron ;)
OdpowiedzUsuńrozdział genialny sory że kom dopiero teraz ale wcześniej przeczytałam tylko i zaraz musiałam lecieć z psem do lasu bo mi biadolił ;) ale z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
Super!! Zrobiło się bardzo ciekawie.. czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kirke