-Snape
ty skończony idioto, ty mroczny niedorozwoju. JAK MOGŁEŚ RZUCIĆ
AMMORTE NA HERMIONĘ. JAK WOGÓLE MOGŁEŚ PODNIEŚĆ NA NIĄ
RÓŻDŻKĘ. Nie zasługujesz na nią. Nie jesteś godzien stać u
jej boku. Ona jest dobra, uczciwa, sprawiedliwa.. a ty szkoda gadać.
Wewnętrzne
'ja' miało używanie na biednym Sevie, który I tak sam sobie chciał
posłać avadę. Stwierdził, że nie może odbierać jej najlepszych
lat życia, przez miesiąc straciła przyjaciół. Mało tego zrobiła
się gorsza niż on. Na każdą złośliwość odpowiadał
złośliwością, była sarkastyczna I miała wredne poczucie humoru.
Nawet jej wiecznie skołtunione włosy jakby się wyprostowały..
A
on zabrał jej radość życia, zabrał jej zdolność kochania..
zrobił z niej siebie jednym zaklęciem. Stworzył bazę eliksiru,
ale uwarzenie go potrwa 8 godzin. Czyli do wieczora będzie kłębkiem
nerwów. Podał Herm eliksir bezsennego snu, okrył ją kocem I
pocałował w czoło.
-
Przepraszam. Przepraszam za to, że cie nie wysłuchałem, za to że
w ciebie zwątpiłem I za to że nie potrafię dać ci tego czego
oczekujesz. Nie będę stawał ci na drodze do szczęścia.
Popełniliśmy błąd. I wiesz co, Sykstus będzie dla ciebie
odpowiednim partnerem. Zostawię cię na chwilę, muszę się z nim
rozmówić.
Wyszedł
z pracowni I udał się do komnat swojego brata. Dotarł tam bardzo
szybko. W stosunku do niego też miał poczucie winy.
Stanął
pod drzwiami I kiedy miał zapukać przez drzwi przepłynęła jego
matka.
-Jak
mogłeś Severusie. Wiem, że masz z tym problem ale na litość Merlina zaatakować brata I Hermionę?! Wydawało mi się, że jest
kimś ważnym dla ciebie.
-Mamo,
jest coraz gorzej nie panuje nad sobą. W momentach zmożonego
zdenerwowania czarna magia przejmuje nade mną kontrolę. Ja nic nie
pamiętam z tego co się stało. Dopiero po sprawdzeniu różdżki
wiem czego użyłem I ile to trwało..
-Rozmawiałeś
z Augustusem albo Albusem?
-Tak,
Dumbledor nie ma o tym zielonego pojęcia, ale ściągnął do zamku
Praktyka Czarnej Magii. Będzie od grudnia uczył w szkole.
-
No to dobrze, do grudnia musisz wytrzymać. I będzie wszystko
dobrze. Synu musisz nad sobą pracować. Twoje wieczne skrzywienie I
zamknięcie się na cały świat wspomaga tylko rozwój choroby.
-To
nie choroba, tylko magia. Głupi ojciec nie doczytał nigdzie o
konsekwencjach stosowania u dzieci I mugoli. Jak mogłaś wyjść za
takiego debila..
-Temat
twojego ojca mamy omówiony jak mi się wydaje. Powiedziała tonem
nie znoszącym sprzeciwu.
-Tak
mamo. Jak Sykstus?
-Mocno
oberwał, ale nie jest źle. Lepiej powiedz czym uraczyłeś
Hermionę.
-Ammorte..
ledwie wyszeptał.
-Powinnam
oddać cie druidom na wychowanie, nie byłoby takich problemów.
Zacząłeś warzyć eliksir?
-Tak,
za 7.5h będzie gotowy. Za dwie muszę dodać składniki.
-Co
dodasz do kociołka?
-Kawałek
siebie, I podstawowe do amortencji, oraz lukrecję.
-Dodaj
też mięty pieprzowej, jak zrobisz z niej cukiereczka to namówie
kogo trzeba, żeby z tobą zrobili to samo.. spojrzała mu poważnie
w oczy.- I wiedz, że to zrobię synu.
-Wiem,
I nie musisz mi grozić. Zrobię wszystko,żeby jej pomóc.
Rozmawiałaś z Młodszym?
-Tak,
Severusie oni nic złego nie zrobili. Rozmawiali, wiesz na czym to
polega? Sykstus chciał ją poznać a wiedział, że mu nie
pozwolisz. Ona jest jedyną osobą jaką tu przyprowadziłeś. Musisz
go też zrozumieć, on nie jest twoim uczniem a bratem. Nie traktuj
go protekcjonalnie. Siedzi zamknięty w tym zamku przez większość
czasu. Augi wpada co jakiś czas ale też nie często. On chce
uczestniczyć w twoim życiu, czemu go odpychasz?
-Nie
wiem, chyba chcę go chronić. Wiesz, że okazywanie czegokolwiek
nigdy nie było moją mocną stroną.
-Porozmawiaj
z nim, to nie boli. On wie, że jesteś ciężki w kontaktach. Nigdy
się nie skarżył na twoje zachowanie wobec niego. Raz jeden
znalazłam go płaczącego jak powiedziałeś mu, że jest
niechcianym bękartem I że takich jak on się topi w rzece..
Severus
poczuł się tak jak gdyby matka wymierzyła mu policzek. Faktycznie
zanim zaczął tolerować Sykstusa zdrowo mu dopiekł. Ten jednak
nigdy nie powiedział na niego złego słowa. Zawsze stawiał go
sobie za przykład. -Też mi przykład.
Morderca I niszczyciel niewinnych istot.Chyba czas najwyższy stanąć
twarzą w twarz ze swoim sumieniem. Mogłeś naubliżać to miej
odwagę przeprosić.- wewnętrzne 'ja' było
ostatnio bezlitosne dla siebie. Chociaż Severus Snape nie wiedział
co to litość. Więc sam sobie nie miał prawa współczuć.
-Halo
ziemia do Severusa. Myślałeś, że nie wiem jak go traktujesz?
Uważałam, że jeżeli się wtrące to odbijesz to sobie na nim.
Delikatne uwagi przyjmowałeś kiepsko, więc otwarte.. sam się
domyśl. Z resztą nie wiele się zmieniło w tej kwestii. Sykstus
jest mądrzejszy od ciebie na pewno w kwestiach relacji. On do tej
pory uważa, że jesteś niesamowity. Wiesz ile się muszę
nasłuchać. Sev to, Sev tamto.. Zrób to dla mnie I porozmawiaj z
nim jak brat z bratem. Szczerze I otwarcie. To cie nie zabije.
I
z tymi słowami zniknęła.
Puk,puk.
-Proszę.
-To
ja. Mogę wejść?
-Już
wszedłeś, I tak zostać też możesz. Obejrzałeś wspomnienia?
-Pobieżnie..
Sykstusie wiesz jaki jestem.
-Wiem,
ale nieusprawiedliwa cie to w niczym. Sev do jasnej cholery masz
prawie 40 lat, a zachowujesz się jakbyś miał 14. To już nie jest
śmieszne. - Młodszy wstał I nerwowo chodził po pokoju. -Myślałem,
że to wina tego twojego szpiegowania, podwójnego życia, ale
przypomniałeś mi się z dzieciństwa. I wiesz co doszedłem do
wniosku, że jesteś jak Huncwoci na których całe życie wieszasz
psy. Dopaść słabszego, dokopać I zostawić. A za jakiś czas
zagryźć.
-Jeden
zero dla młodszego, oj stanie ci w gardle ta twoja kość niezgody
którą tak utuczyłeś przez te 37lat.- na
wredne 'ja' zawsze można liczyć.
-To
co mam zrobić? Przeszłości nie cofnę, a ciągnie się za mną jak
niechciany smród. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby
które się o mnie martwią.
-A
Ty martwisz się o kogoś? Wyjdź do cholery z tego pancerza I
posmakuj życia. Po cholerę masz tak cierpieć I męczyć innych.
Jesteś tchórzem Snape, I zawsze nim byłeś. Chowasz się w tej
dziupli, żeby nikt cie nie skrzywdził.
-Średnio
raz w miesiącu staje twarzą w twarz z Jaszczurem I ty mi mówisz,
że jestem tchórzem. Severus nic z tego nie rozumiał.
Sykstus
z wściekłości walną ręką w stół.
-Kurwa!
Słuchaj co do ciebie mówię. Ty się boisz uczuć. Hermiona mogła
zginąć, I nie przejmowała się tym. Obca mi osoba stanęła pod
twoją różdżkę, żebyś nie miał wyrzutów sumienia później
wobec mnie. MYŚLISZ, ŻE PO CO TO ZROBIŁA. ŻEBY CHRONIĆ TE TWOJE
POPIEPRZONE EGO I DUMĘ, KTÓREJ MASZ TYLE ŻE NA 3 OSOBY BY
STARCZYŁO.
Sykstusowi
ewidentnie puściły nerwy I walnął krzesłem o ścianę.
-Wiem,
I chciałem cie przeprosić za wszytko. Wiem, że same słowa nie
wystarczą, ale będę się starał. Mogę cie tylko prosić, żebyś
miał do mnie cierpliwość. I uważam, że tylko dzięki tobie
jeszcze do końca nie zwariowałem. Teraz mam Hermionę w zamku..
-A
właśnie, co z nią? Powinienem od tego zacząć.
-Powinno
być dobrze.
-Co
to było?
-Ammorte.
-No
pięknie byś mnie załatwił. Wiesz, że nie ma nikogo kto oddałby
cząstkę siebie z miłości do mnie.
-Wiem,
I tym bardziej mi przykro.
-Właśnie
dlatego to jest kolejny powód do tego, żeby znaleźć żonę. Mieć
taki zawór bezpieczeństwa. Severusie musisz być pewien swojego
uczucia do niej, inaczej zrobisz z niej..
-...
siebie. Wiem.Nie mam innego wyjścia. Jej rodzice są ukryci jeden
Merlin wie gdzie,na byłych przyjaciół nie ma co liczyć. Zostaje
tylko moje chore wyobrażenie tego co do niej czuje, I mam nadzieję,
że to jest to prawidłowe uczucie.
-To
Ty nie wiesz co czujesz?
-A
niby skąd mam to wiedzieć, skoro nigdy nie kochałem kobiety?
-Wiedziałem,
że ta cała Lily to była jakaś ściema. Co to był za układ?
-Niezdrowy
I nie chcesz wiedzieć.
-Właśnie,
że chcę. Chociaż raz w życiu bądź ze mną szczery.
-Lily
była moją kochanką.. łączył nas sex I nic więcej. Jak mi
powiedziała, że wychodzi za Pottera I nie możemy tego dalej
ciągnąć to wściekłem się nie dlatego że ją stracę, tylko
przez to, że on będzie miał coś czego ja nie mam. No I nie
miałem już tej satysfakcji.. jak mnie poniżali, ja patrzyłem z
wyższością I rzucałem w stronę Lily dwuznaczne propozycje I się
do niej uśmiechałem. A ona mnie broniła.. niby taka dobra
gryfonka, ale nie chciała żeby ktokolwiek się o nas dowiedział.
-I
Ty mi prawisz morały na temat traktowania kobiet.. bezwstydniku.
Sykstus zachichotał. Nie potrafił się długo gniewać. Był jak
woda, momentami wzbierał jak wzburzone morze, żeby po chwili być
rozleniwionym jak mały strumyk.
-Nie
ma się czym czym chwalić, z perspektywy czasu uważam, że źle
robiłem I żałuję. Być może ten 'związek' ograniczył moje
poczucie, że drugą osobę można darzyć uczuciem a nie tylko
pożądaniem..
-A
jak jest z Mioną?
-Nie
mów o niej Miona.. Hermiona.
-Pocałuj
mnie w wiesz gdzie. Jak ona mi to powie to tak zrobię. Więc jak
jest z MIONA?- Sykstus z wiekiem był coraz bardziej wprawiony w
złośliwych uwagach I sarkastycznych docinkach względem brata.
-Po
pierwsze nie chcę jej skrzywdzić – tu Syk krzywo spojrzał na
brata- po drugie zależy mi na jej bezpieczeństwie, po trzecie ma
piękny uśmiech I oczy, po czwarte chcę ją mieć cały czas no
oku.
-Padnę
trupem I nie wstanę. TRAFIŁO CIĘ TY STARY NIETOPERZU.- Syk wydarł
się I poleciał do barku po flaszkę ognistej I dwa kieliszki.-
Trzeba to opić, bo na trzeźwo mogę nie znieść takich informacji
na temat twojej osoby. A I tobie się przyda ponuraku.
-Właściwie
to ja przyszedłem do ciebie, właśnie w sprawi Hermiony.. Chciałbym
żebyś ją uwiódł I był z nią. Będziesz dla niej bardziej
odpowiednim partnerem niż ja. A monogamia nie jest zła.
-ZAPOMNIJ!
Hermionie zależy tylko na tobie, co raczyła mi rano uświadomić I
zapowiedziała, że jakiekolwiek próby z mojej strony będą przez
nią pacyfikowane. I wiesz co, jej chyba boję się nawet bardziej
niż ciebie. Ty jeszcze jesteś w miarę przewidywalny, ale ona ma
naprawdę nie równo pod sufitem. Co jej powiedziałeś, albo
zrobiłeś zanim przyszliście na kolacje?
-Nic
a co?
-Na pewno?
pomyśl lepiej. Bo widzisz, z jej strony cała ta rozmowa I
przychylność ku mojej osobie miały być zemstą na tobie I
zmuszeniem cie do okazania czegoś więcej niż ponurej miny.
-Zabiję
ją.. Najpierw przywrócę ją do życia a później uduszę.
-Nie
radzę, stracisz szanse na przedłużenie swoich jakże wspaniałych
genów. Bo drugiej kandydatki nie znajdziesz, z tym swoim uroczym
usposobieniem do życia. I wiesz co mnie najbardziej dziwi, że ty
jej się naprawdę podobasz taki nietoperzowaty..
-Przestań
mi wmawiać pokrewieństwo z tymi ssakami.
-Powiedz
mi lepiej co zrobisz jak eliksir nie zadziała?
-Zmuszę
ją żeby wyjawiła mi miejsce pobytu rodziców.
-Zmusisz?
Severusie, czy tobie się coś uszkodziło w głowie od naszego
ostatniego spotkania. Jak możesz zmusić kogoś do wydania swoich
rodziców.. człowiekowi zupełnie obcemu. Bo taki dla niej będziesz,
obcy.
-WIEM!
Ale oni też nie będą mieli dla niej znaczenia. Będzie pusta w
środku. Kurwa jak mogłem dać się tak omotać.
-To
nie twoja wina, czarna magi czerpie tam gdzie może.
-Ale
do tej pory udawało mi się odciąć ją od emocji. Jest coraz
gorzej, zaczynam być niebezpieczny. I będę musiał zrezygnować z
roli nauczyciela w Hogwarcie, dopóki czegoś nie wymyślę.
Achh... cudowny rozdział *.* . Ciekawe, czy uczucie Severusa jest prawdziwe:o. I to zagoda między braćmi ^.^ .Życzę weny iczeam na kolejny rozdział:).
OdpowiedzUsuń`o joj severus mówi o uczuciach jakie to słodkie! Mam nadzieje że to co czyje jest prawdziwe i Hermiona pozostanie sobą :) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńA jak Wam się podobają dialogi? i postać Sykstusa?
OdpowiedzUsuńPostać Syktusa jest super, dialogi również. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńAda