Ja wiem, że ten XVI rozdział jest nudnawy, ale nie można przeskoczyć od tak do bitwy bo będzie z dupy.. Z resztą musi być jakieś wprowadzenie w temat walki i zadań bohaterów. Czytałam ostatnio ff gdzie bez przerwy akcja rwała jak galopujący koń i szczerze, bardzo mi się nie podobało. Zwłaszcza że Sev wyszedł na zakochanego idiotę, robiącego och i ach.. bleeeeee Sev musi być zły, opryskliwy.. On musi pluć jadem, bo inaczej to nie Sev a jakaś jego marna imitacja.
Severus chodził zły jak osa, za każdym razem jak przypominał sobie ostatnie spotkanie Zakonu miał ochotę walić głową w mury zamku...
--- Od Severusa otrzymałam listę 30 osób, które są w stanie wziąć udział w ataku na Malfoy Manor, podzieliliśmy was tak abyście mogli działać jak najbardziej efektywnie.
Zaczniemy od 5 osób, które będą stanowiły ochronę Harry'ego, są to: Hermiona, Kingsley, Dracon, Remus, Alastor. Te osoby zostaną później poinformowane o osobnym spotkaniu i ustalimy z nimi szczegóły. Kolejne 5 osób, to te od Avady : Minerwa, Filius, Septima, Bill Weasley, Artur Weasley. Pozostali utworzą dwa odrębne półkola na granicy mojego zaklęcia, tak aby mieć wszystko na widoku, i żeby nikt Was nie zaatakował od tyłu. - Morgana stała pośrodku gabinetu dyrektora i patrzyła na wszystkich nie przeniknionym wzrokiem, kiedy zatrzymał się on na Alastorze ten chrząknął i wypluł z jadem :
- A czemu nasz drogi szpieg nie ma udziału w owej najbardziej narażonej 10? Czyżby znudziło ci się granie tego najlepszego i po prostu nie podołasz? A może wolisz mieć furtkę, w razie naszej porażki i bezpiecznie wrócisz jak zbity pies do swojego prawdziwego pana i zwalisz wszystko na Albusa?
- Poprostu uważam, że nia mam dużych szans na przeżycie chociażby 10 minut całej tej akcji, dlatego nie zgodziłem się na udział w pierwszej 10. Czarny Pan od razu zorientuje się, że jestem zdrajcą i mam nadzieję, że czeka mnie szybka śmierć. Moody już miał się mu odgryźć, kiedy zobaczył jak przez gabinet z miną mordercy w jego stronę pędzi Hermiona, i miota w niego zaklęciami godnymi najlepszych wojowników. Kiedy wyrwała mu różdżkę, powaliła go jednym kopnięciem i przygniotła mu klatkę swoimi kolanami, w gabinecie zapanowało zamieszanie, kilka osób ubolewało nad głupotą starego aurora, ale pozostali byli zniesmaczeni zachowaniem smarkuli, która postanowiła go zaatakować.
-Moody, jesteś kretynem i nigdy więcej nie podważaj lojalności Severusa. Zrobił dla nas tyle w ostatnich 10 latach, ile ty przez całe swoje życie, i to też jeszcze ci do niego brakuje.
-Śmiesz porównywać mnie, byłego szefa aurorów do tego mordercy i zwyrodnialca? Kim ty jesteś, żeby mówić mi co mogę a co nie.
- Uważaj Moody, znam przynajmniej kilka twoich spraw gdzie okazałeś się takim samym zwyrodnialcem jak śmierciożercy. Wiesz w pewnym okresie swojego życia chyba stosowałeś maksymę po trupach do celu, prawda? Pomyślmy, rodzina Yaxley'a jego siostra, która nie miała nic wspólnego ze śmierciożercami i co zostało udowodnione przez veritaserum na przesłuchaniu, pośród świadków.. Wiecie , że dziwnym zbiegiem okoliczności protokoły z przesłuchań zostały zniszczone, o przepraszam, zagubiły się gdzieś w Departamencie Bezpieczeństwa, a świadkowi nic nie mogli sobie przypomnieć.. - syczała mu do ucha, ale na tyle głośno, żeby inni słyszeli.
- Hermiono, proszę.. - zaczął dyrektor, ale ona go zignorowała.
- A teraz Moody, udowodniłam, że nadajesz się już tylko do teoretycznej obrony, powaliłam cię na ziemię w przeciągu mniej jak minuty, i co ty na to? Chyba trzeba przeanalizować grupy, bo pan były auror się nie nadaje na pierwszy ogień.
- Dość! - Morgana wkroczyła do akcji. - Herm złaź z niego, a ty Moody masz ze mną na pieńku.
I jeszcze jeden taki tekst o Severusie, a dostaniesz taką klątwą, że do końca swoich dni będziesz błagał o śmierć, która nastąpi dopiero kiedy już ból i majaki staną się tak realne, że sam ze sobą skończysz..- jeżeli ktoś miał wątpliwości co do mocy tej niepozornej wiedźmy to w tym momencie całkowicie się rozwiały. Jej moc tańczyła w koło niej unosząc pelerynę i szatę. Włosy falowały jakby stała na wietrze, a oczy miały dziki blask.
- Alastorze, przeproś Severusa, takie uwagi nie godne są nikogo, a już w szczególności człowieka, który codziennie naraża życie dla nas wszystkich.- Dyrektor był niezwykle poważny i patrzył na przyjaciela ponurym wzrokiem.
Moody nie miał wyjścia, wybąkał coś pod nosem patrząc na Snape'a, który skinął mu głową.
- A pani, panno Granger ma przeprosić Alastora. - powiedział Dyrektor.
- Mowy nie ma, nie będą przepraszała za prawdę.A poza tym, nasza szacowna czujka straciła swoją stałą czujność, już drugi raz. Gdyby nie jego, wielkie jak stodoła ego, może coś by zauważył, że z Ronaldem dzieje się coś niedobrego i mógłby zareagować.
Dyrektor aż sapnął z oburzenia, że ktoś publicznie mu się sprzeciwił. W jego ponad 150-letnim życiu zdarzało się, to bardzo rzadko. ( nie liczył Minerwy i Seva). O dziwo Moody przyznał jej rację, i sam zrezygnował w uczestnictwie grupy Pottera, na rzecz Avady zamieniając się z Billem.
Miligos chichotał w najlepsze za plecami Severusa, aż ten w końcu nie wytrzymał i zapytał się:
- Z czego rżysz jak debil?
- Z Hermiony.
- Nie widziałem nic śmiesznego, jesteś chory Miligosie..
- Nie widziałeś, bo nochal ci zasłaniał..
- Herm, nie przeginaj pały bo dzisiaj już i tak mam dość wrażeń.
- Och Sev, w twojej obronie stanęła Gryfonka, powalając Moody'ego i obalając jego mit legendarnego aurora w dodatku czystego jak łza, mało tego postawiła się twardo Albusowi, co nawet tobie nie za bardzo wychodzi, ba zrobiła to publicznie. Przecież to jest tak wielki cios dla Albusa, że dziwię się, że jeszcze stoi.
Sev jęknął w duchu, Minerwa nie da mu żyć wytykając jaką to ma obrończynię, a Mil będzie mu wytykał, że jest za miękki dla Dropsa.
Reszta spotkania też nie poszła zbyt gładko, i w końcu stwierdzili, że nie ma co spotykać się znowu tylko trzeba wszytko omówić tu i teraz, bo te dodatkowe spotkania wprowadzą zamęt, a w razie jakiegoś nie powodzenia, każdy będzie wiedział jak działać. Ustalili schematy walczących par.
- We dwoje łatwiej się bronić, i atakować. Zawsze ma się chronione plecy. - zauważył jeden z bliźniaków.
- Cóż, gdybyście byli w szkole dałbym Wam po 5 pkt, jaka szkoda, że ją skończyliście - z uśmiechem dodał Snape.- Draco, pokaż te plany, które przygotowałeś.
Chłopak wyszedł na środek i zawiesił w powietrzu makietę dworu, pełną trójwymiarową, obrotową dokładną kopię jego domu.
- Wow, robi..
- wrażenie. - Fred i Georg aż gwizdnęli z zachwytu.
- Wiem, sam to opracowałem. Każdy z was dostanie ode mnie taką małą makietkę i sobie ją powiększy, żeby samemu móc jeszcze wszystko sobie przypomnieć, po wskazaniu różdżką na dane pomieszczenie, albo kawałek terenu przyległego mój głos powie wam co to jest i jak się stamtąd dostać na dziedziniec.I moja pierwsza uwaga jest taka, żeby Jaszczura wyciągnąć na dziedziniec. Tak jak mówiła Morgana, zajmie ona centralną pozycję koło fontanny, skąd będzie miała widok na wszystko i wszystkich i rzuci swoje zaklęcia.
- Genialne Draco, powiedz tylko jak zwabisz Czarnego Pana na dziedziniec? - sarknął Severus
- Dam mu Pottera.
- Zgłupiałeś, to najlepiej sam mu poślij Avadę i zanieś już martwego..
- Severus!- krzyknęła Minerwa .
- Minerwa! Czego się drzesz?
- Mogę dalej jak państwo już skończyli?
- Proszę bardzo.
- Dam mu Pottera nie Pottera, zamienimy kogoś i wyślemy na przynętę a w tym czasie, prawdziwy Harry będzie musiał znaleźć się blisko Czarnego Pana.
- W takim razie pomyślmy.. ---
Po 7 godzinach nieprzerwanego myślenia, każdy miał dość, a już na pewno Severus, który z ogromnym bólem głowy zmierzał do swoich komnat. Marzył tylko o ciepłej kąpieli i ciepłym łóżku. Jego marzenia rozwiały się, kiedy przekroczył próg komnat i dostał pierwszą książką prosto w brzuch. Zanim zorientował się co się dzieje, zarobił jeszcze 3 razy, z czego po razie w kolano, głowę i znowu w brzuch.
- Co jest do kurwy nędzy!- stęknął po ostatnim ciosie i w końcu postawił tarczę.
- Ty świnio! Jak mogłeś? Jak mogłeś powiedzieć coś takiego, jak w ogóle mogłeś coś takiego pomyśleć? A ja, miałam być czym ostatnią rozrywką przed nieuniknionym, niezobowiązującą zabawką?
Dopiero teraz zobaczył Hermionę zalaną łzami i siedzącą na podeście przy biurku, celującą różdżką w różne książki i posyłającą je w niego.
- O co ci chodzi? Może najpierw wytłumacz a później histeryzuj! - ryknął już wściekły
- POWIEDZIAŁEŚ, ŻE NIE ZAKŁADASZ PRZEŻYCIA NAWET 5 MINUT W TEJ CHOLERNEJ BITWIE!!!!!
Dopiero teraz to do niego dotarło, wcześniej już po całej tej akcji faktycznie zauważył u niej załzawione oczy, ale myślał, sam nie wiedział co myślał, i nie przejął się tym.
- Hermiono, bądź realistką. Jeżeli się zjawię, a muszę się zjawić, zostanę zabity. Nawet jeżeli przeżyję, do momentu zabicia Jaszczura moi byli przyjaciele będą mnie ścigać aż mnie nie dopadną. Życie w ucieczce, jest jeszcze gorsze niż to które teraz prowadzę, więc zakładam, że jednak nie przeżyję. Muszę być realistą.
- TY PODŁY ZAKŁAMANY NIETOPERZU, A CO Z MOJĄ PRAKTYKĄ. JESZCZE NIE DAWNO MÓWIŁEŚ, ŻE MOGĘ SIĘ BRONIĆ W MARCU JAK MAM TO ZROBIĆ BEZ MENTORA?
- Masz dwóch mentorów, jak nie ja to Miligos dopełni formalności, nic się nie martw pomyślałem o tym..
- POMYŚLAŁEŚ? POMYŚLAŁEŚ??!! TY O NICZYM NIE POMYŚLAŁEŚ, NIE POMYŚLAŁEŚ O MNIE, O NAS!! Hermiona schowała głowę między kolanami, i objęta własnymi rękami zaczęła się kołysać.
Severus zdjął tarczę i objął ją prawie tak jakby chciał ją wchłonąć do środka.
- Hermi..
- Severusie, ja cię kocham. Ja nie mogę, nie chcę życia bez ciebie. Nie dam rady.. -Snape'a zamurowało, nie był w dalszym ciągu przyzwyczajony do obecności drugiej osoby w jego życiu, a co dopiero do miłości.
- Hermiono, proszę uspokój się. Przecież ja jeszcze żyję, i gwarantuję ci, że nie dam się tak łatwo zabić. Będę walczył, i to właśnie dzięki tobie mam po co walczyć, mam motywację i siłę, żeby wstać rano z łóżka i ciągnąć dalej to moje pożal się Merlinie życie. Nadałaś mi nowy sens życia, nowe spojrzenie, ciepło którego już nie pamiętałem, i spokój. Tak jesteś moją ostoją, moją barką na której cumują moje emocje, dla Ciebie i przez Ciebie przypomniałem sobie co to znaczy żyć, czuć, kochać, cieszyć się, tęsknić. Nawet jeżeli tego nie okazuję, to kocham cię i tylko cię.
- Severusie, nie możesz mi tego zrobić, nie możesz zginąć. Obiecaj mi to, proszę.
- Obiecuję, dla Ciebie będę zawszę..
Hermiona osunęła się na niego i pozwoliła zanieść do sypialni. Chciał odejść, ale nie pozwoliła mu. Wziął ją ze sobą do łazienki gdzie przez godzinę siedzieli w ciszy w gorącej wodzie, przytuleni i analizujący wszystko co się dało. Hermiona myślała jakby go zamknąć w zamku, a on próbował wykombinować jak podać jej eliksir nasenny w dzień walki, a sprawa prosta nie była bo już miała wyczulony węch na wszystkie eliksiry..
- Coś się wymyśli - pomyśleli oboje i posłali sobie wzajemnie uśmiech, kończąc rozważania pocałunkiem.
Nie dziwię się Hrmionie... Jej reakcja była całkowicie uzasadniona i na miejscu. Czytając ostatnie zdania na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech :)
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie jest nudny!!! Nasza Hermi powalająca Alastora?! WOW!
Biedny Albus xD Tak znieważony...
Pozdrawiam i ściskam
Ada
to było smutne i wesołe :) nie wiem co mam myśleć o ty, bo jestem w szoku napisze coś po południu ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, warto było czekać, a i zgadzam się z Tobą, że Sev ma być zły, opryskliwy i sarkastyczny, a nie jakiś rozmiękły :).
OdpowiedzUsuńEmi.
Hmyy biedna Miona i w ogóle biedni wszyscy. Rozdział smutno wesoły. "Miligos chichotał w najlepsze za plecami Severusa,(...)" hahah w tym momencie ja też śmiałam się jak głupia biedny Albus postawiła mu się dzziewczyna 133 lata mlodsza od niego(mniej więcej) , a potem było smutno ;-; Mam nadzieje że już za nie długo będzie bitwa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
SA.