- Sykstus jesteś?
- Jestem, a gdzie mam być. Od paru dni tylko siedzę i wszystko jeszcze raz analizuję, a na moje nieszczęście Augi wpada co chwilę i mi nie daje żyć.
- To się dobrze składa, bo będziesz mógł odpocząć od tego wszystkiego i ponownie zacząć uczyć- Mistrz Eliksirów przywołał Ognistą i dwie szkalneczki.
- A już myślałem, że nie będę musiał patrzeć w lustro i podskakiwać za każdym razem jak zobaczę swoje, to znaczy, twoje odbicie..
- Nie żartuj sobie, sprawa jest beznadziejna. Drops uparł się, że mam dwa dni wolnego. Podobno panuje panika wśród uczniów na samo moje wspomnienie. - Severus podał bratu szklaneczkę złocistego płynu.
- O tak, słyszałem nawet, że doczekałeś się piosenki o sobie, i powiem szczerze bardzo mi się podoba. - zaśmiał się Sykstus.
- Nie przeginaj pały, jestem Mistrzem Eliksirów, mam 37 lat, jestem byłym śmierciożercą, podwójnym szpiegiem, a dzieci piszą o mnie piosenki. - zrezygnowanym głosem odparł Sev i zaczął pocierać palcami nasadę nosa.
- Zasłużyłeś, nie ma co. Po lochach nie ma jak chodzić, wszystko albo zarzygane albo we krwi. Wczoraj myślałem, że była jakaś mała wojna, a mnie nikt nie poinformował. Dopiero Filch, klnąc jak szewc uświadomił mi, że to dzięki tobie brachu, dzieci wolą się wykrwawić niż iść na spotkanie z Pogromem i Pożogą - wyszczerzył się młodszy z braci.
- Nawet mi nie przypominaj. Pogrom i Pożoga, co to w ogóle jest.. Fred i George mają naprawdę ciekawe pomysły, ale ten jak na razie przebija wszystko. Coś mi się wydaję, że do końca moich dni będę szczycił się tym przydomkiem.
- Każdy mroczny czarodziej ma swój przydomek, chociażby Jaszczur. Ten sobie wymyślił, Lord Voldemort. Lord z niego taki jak z koziej dupy trąba, pół mugol, z sierocińca, biedak i w dodatku z manią wielkości.
Severus parsknął, rzadko pozwalał sobie na rozluźnienie, ale jego brat był mistrzem w osiąganiu tego za niego.
- Syktusie, co będziesz robił po wojnie? - zapytał znienacka.
- Plaża, kobiety wino i śpiew- odparł z rozmarzonym wzrokiem. - A ty?
- Nie wiem. Nie widzę dla siebie żadnej przyszłości po bitwie.
- Ach tak, znowu masz te swoje depresyjne myśli, że nie dożyjesz momentu żeby zostać ojcem, dziadkiem, emerytury itd..
- No na pewno nie wybiegam, w aż tak daleką przyszłość jak emerytura i tfu dziadkowanie jakiemuś obsrajmajtkowi..
- Nie przesadzaj, weź się w garść i pomyśl co chciałbyś robić jako wolny człowiek?
- Hmm na pewno chciałbym odpocząć od nauczania, nie na zawsze, ale na kilka lat. Dokończyć moje badania, wypróbować mikstury, które stworzyłem. Może otworzyć jakiś własny alchemiczny sklep.
- No to już coś. A rodzina? - Sykstus nalewał już 3 szklaneczkę, spicie się tych dwóch zawsze było czasochłonne i mocno obfite w alkohol.
- Nie wiem, może. Syk ja się do tego nie nadaję, jestem wyrzutkiem społeczeństwa, w dodatku wrednym dupkiem, wyobrażasz mnie sobie z jakimś dzieckiem na spacerze?
- No z jakimś nie, ale z twoim na pewno. Severusie będziesz najlepszym ojcem na świecie, i mężem. Masz solidne podstawy do tego czego nie powinieneś nigdy robić, a to się liczy. Reszta przyjdzie sama.
- Chciałbym to zobaczyć - wymamrotał Mistrz Eliksirów, otwierając kolejną butelkę.
- Mogę pogadać z Augim, na pewno jakiś Niewymowny ma u niego dług, który z chęcią spłaci.
- Nawet się nie waż, wiesz jakie mogłoby to przynieść konsekwencje?! - wrzasnął Sev
- Żartowałem..
- Mam nadzieję. Skończyliśmy omawiać moje życie prywatne?
- Jeżeli tego chcesz.
- Potrzebuję jakiejś odskoczni, może pojedynek?
- Nie-Ma-Mowy- wycedził Syk, pamiętając jeszcze ostatnie baty jakie dostał od brata.
- To może, dyskusja na temat czuraka polnego w zastosowaniu eliksiru przeciwpadaczkowym?
Sykstus zrobił wielkie oczy - Eksperymentowałeś z czurakiem? Przecież Rada Mistrzowska wykreśliła go z listy potencjalnych składników, przez jego trujące właściwości.
- Znalazłem sposób jak zniwelować truciznę, bez szkody dla eliksiru..
Dwóch braci, pochylonych nad kolejną już butelką ognistej dyskutowało na tematy składników do odtrutek na jad akomentara, ślinę trupiogłówki, i wiele innych mniej lub bardziej nie przyjemnych stworzeń, i ich części nadających się do wykorzystania, oraz niwelowaniu ich trucizn.
W tym samym czasie, Hermiona najedzona z zapasami żywności i herbaty, oraz pustymi fiolkami, słoiczkami pełnymi różnego rodzaju eliksirów, kociołkiem, różdżką, księgą od Mila, i kilkunastoma składnikami oraz kocem szła w kierunku White'a. Najfajniejszą sprawą w przebywaniu z nim było to, że pomimo zimy i wszędzie leżącego śniegu w obrębie 100 metrów od legowiska smoka, utrzymywała się temperatura jak wczesną wiosną, po śniegu nie było śladu, a trawa rosła jak szalona. Herm do tej pory nie mogła się nadziwić jakie magiczne moce posiada ten biały gad.
Kiedy weszła w strefę jego magicznych mocy zaczęła się rozbierać z wierzchniej warstwy zimowej odzieży, rzuciła na siebie lekkie czar ogrzewający, rozłożyła koc, który niosła w rękach, i zaczęła wszystko wyjmować ze swojej zaczarowanej sakiewki. Na dobrą sprawę, mogła tam władować całą pracownię i jeszcze Severusa, ale nie miała na to czasu.
W chwili kiedy była już gotowa, nadleciał gospodarz terenu.
- Byłem na obiedzie - wyjaśnił. - Będziemy obydwoje potrzebować dużo energii. No i mam dla ciebie prezent. Masz te puste fiolki, o których ci mówiłem?
- Mam 10 sztuk. - odparła Hermiona.
- Powiększ 4 tak do litrowych rozmiarów, i postaw przede mną.
Zrobiła to o co ją poprosił. White podniósł swoje wielkie łapsko, wysunął z niego pazury, który były mniej więcej wielkości głowy dziewczyny, i każdy z nich ustawił nad jedną fiolką. Po chwili, udało jej się dostrzec, że z jego ostrych jak brzytwa pazurów, skapuje krew. Kiedy fiolki były pełne po brzegi, White spojrzał na nią i rzekł z powagą.
- To jest krew moich braci, oddana dobrowolnie i ze szczerego serca. Niech posłuży ci godnie. Pierwsza fiolka to krew Dwugłowego Amerykańskiego Szarego Smoka, to ten od wilkołaków w skrócie Dwugłowiec Americano. Druga to Zielony Wodny, co dziwne wszyscy znacie go jako potwora żyjącego w jeziorze a tubylcy wołają do niego Nessi, ma ciekawe właściwości zmiany kształtów no i płuca takie że hoho, jego rekord to 10 lat pod wodą bez wynurzenia nawet kawałeczka nosa. Trzeci to Brazylijski Czarny, jest znany tylko u siebie. Nie imponuje wielkością, bo duży jest jak pokaźny koń, ale zwinny, szybki, wyposażony w uzębienie takie, że Wilkołaki i Chimery przy nim to szczerbatki, a co najważniejsze potrafi się odrodzić, w ogniu. Z resztą on jest najbliższym kuzynem Feniksów. Czwarta fiolka to Japoński Złoty Smok, bardzo rzadko spotykany, ale u siebie w kraju jest traktowany jak bóstwo. Ma niezliczone zalety, jego rany goją się tak szybko, że jeżeli coś w nich jest i nie zdąży tego usunąć, zostaje zabliźnione w środku, wtedy cały proces gojenia trwa dłużej, ale i tak szybciej niż u mnie. Po prostu jego ciało, rozpoznaje wrogie elementy i wchłania ja, a potem wypaca przez skórę. I jego ślina ma działanie tak mocno odkażające, że gdyby polizał ci rękę, najprawdopodobniej ze skóry nic by nie zostało, bo macie inną florę bakteryjną. Daj jeszcze jedną fiolkę. Hermiona oniemiała bez słowa postawiła jeszcze jedno naczynie, i patrzyła jak ślina zostaje przelana z pazura u drugiej łapy.
- Na Merlina, White kiedy ty to załatwiłeś? Obleciałeś cały świat w przeciągu 4 godzin, i jeszcze masz dla mnie krew twoich braci.. - nie mogła ukryć podziwu dla niego - Przecież byłeś na obiedzie, więc jak?
- Osiągam prawie prędkość światła, wiesz co to jest prawda?
- Oczywiście, jestem z mugolskiej rodziny, ale jak, lecąc z nami z wyspy, nie było aż tak szybko.
- Nie wytrzymalibyście, samemu mogę to robić bez problemu. Dwugłowca znalazłem w Texasie więc miałem przepyszne steki z dwóch krów, Brazylijski zawsze jest w tym samym miejscu, później Złociutki jego też nie trudno znaleźć bo ma swoje muzeum i jest tam cały czas a do niego przybywają tłumy wiernych i oddanych tych śmiesznych skośnookich, a Zielony Wodny mieszka w Anglii więc nie było problemu.
- Nie-samo-wite - wyszeptała.
- Noo robi wrażenie, a teraz podpisuj fiolki, zabezpiecz i chowaj bo mamy zadanie do wykonania. Masz ten swój eliksir, do dokończenia?
- Mam wszystko, co z resztą widać. - pół polany było zastawione różnymi rzeczami.
- I super, to lubię. Najedzona?
- Tak, White, co ty się tak martwisz o mnie?
- Byłaś w skrzydle szpitalnym?
- Nie, bo nie miałam czasu, ale rano byłam po prostu trochę osłabiona. Już czuję się dużo lepiej.
Smok spojrzał na nią spod przymkniętych powiek, powąchał ją dwa razy i roześmiał się serdecznie.
- A to ci heca.
- O co ci chodzi? Nie mam czasu na twoje żarty, obiecuję, że powygłupiamy się już po wszystkim.
- Nie, obiecaj że. to co dzisiaj masz, będę mógł lepiej poznać.
- Mam tylko parę rzeczy, mogę ci dać wszystko- zdziwiła się dziewczyna.
- Obiecaj mi, że dotrzymasz słowa.
- Obiecuję dać ci to co dzisiaj mam na lepsze poznanie. Zadowolony?
- Oj tak i to bardzo. Zaczynamy z tym eliksirem. Skorzystamy z magii smoków. Stwórz czarny kryształ, mam nadzieję, że potrafisz.
- Oczywiście, że tak, ale to trochę potrwa.
- Tym lepiej, ja będę opowiadał a ty rób swoje. Zaczynamy.
Smoki mają zaklęte dusze w kryształach, dawno dawno temu ludzie polujący na nas, wierzyli, że wyrywając nam serca będą mieli nad nami moc, będą naszymi panami. Prawda jest taka, że to nie samo serce jest najważniejsze,a kryształy w nich schowane. Dlatego nasze serca biją nawet wyrwane z ciała, a to przez to, że są połączone z duszą. My smoki możemy żyć bez serca w ciele, ponieważ jest ono połączone razem z ciałem i duszą. Wiesz, że każdy smok ma imię? Na pewno nie wiesz, bo to nasza tajemnica najpilniej strzeżona, ufam ci, wiem, że nikomu jej nie zdradzisz, i że u ciebie będzie bezpieczna. Moje imię White, to tylko skrót na potrzeby waszej ludzkiej wymowy, całego nigdy byście nie wymówili i to też jest nasze zabezpieczenie przed ewentualnym powrotem do polowań na nas. Nasze imiona zostają nam nadane w momencie kiedy nasze dusze, zagnieżdżają się w krysztale, czyli w 2 dobie po wykluciu z jaja.Wtedy też matka smoczyca wypowiada zaklęcie i tchnie moc w nasze imię powodując, że staje się ono pomostem pomiędzy ciałem, duszą a sercem. Dopóki ktoś nie złamie zaklęcia, a nie zrobi tego nie znając pełnego imienia, my jesteśmy nieśmiertelne.To dlatego tak trudno nas zabić. Ale i w czasach polowań, mieliśmy nie mało problemów. Czarownicy odkryli jak nas zabić, ale to byli źli ludzie. Morgana nam przyszła w tedy z pomocą. Pomagała i wspierała, aż udało nam się ich pokonać, a Morgi puściła plotkę, że została nas garstka i, że szkoda nas zabijać bo wasze wnuki nigdy już nie zobaczą prawdziwego smoka. W każdym razie, wracając do najważniejszego wątku, kryształ można podzielić, i można go później rozdzielić z duszą, więc smok staje się śmiertelny. Kiedy jesteśmy już zmęczone, to zrywamy zaklęcie i powoli umieramy, a nasz kryształ zostaje wyparty z naszego ciała. Dlatego też ludzcy wojowie, po znalezieniu smoka, nie mieli problemów z pokonaniem go. Wystarczył jeden cios i taki stary zmęczony smok umierał, a rycerze nie dość, że w chwale to jeszcze zazwyczaj wracali z kryształem, stąd kolejna plotka, że smoki to pazery chowające złoto i skarby w swoich legowiskach. Totalna bzdura. Wszystko jasne?
- ....
- Hermiono? Halo?
- O matko kochana, Merlinie brodaty, White!!! To jest niesamowite, nie wyobrażalne, i móc się tego dowiedzieć, to największe szczęście. Dziękuje!!
- Wiedziałem, że docenisz moją opowieść. - wyszczerzył się w uśmiechu - Kryształ gotowy?
- Tak, zobacz czy się nadaje.
- Jeżeli dla ciebie jest dobry to na pewno się nadaje. On jest twój i tobie będzie służył.
- Czyli jeżeli dobrze zrozumiałam, połączysz moje imię z duszą, sercem i ciałem. Później jakimś cudem podzielisz mój kryształ, i zerwiesz zaklęcie. Więc ja znowu będę śmiertelna, ale będę miała kawałeczek swojej duszy, dobrze zrozumiałam?
- Idealnie, a teraz rozpalimy ognisko, i popalimy ziółka. Co ty na to?
- Wszystko co każesz, byleby się tylko udało.
- Uda się, uda. Głowa go góry, a teraz zjedz coś i napij się, będziesz potrzebowała siły.
- Tak jest dowódco!
Rozdział zabawny, muszę przyznać, ale nadal baaaardzo brakuje mi Hermiony i Severusa RAZEM!!! Będę narzekać na to, aż Ci zbrzydnie i dla świętego spokoju dodasz coś! Uwielbiam Smoczka, ale ja chcę ICH!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada!!!
P.S Nadal proszę o kopa dla siostry!
ciekawe cóż White wyniuchał :D
OdpowiedzUsuńEmi.
czyżby Hermiona była w ciąży???
OdpowiedzUsuńsory że komentarz tak późno ale nie miałam wcześniej czasu (przeczytałam zaraz po dodaniu) ;) dalej obstaje przy tym, że Herm jest w ciąży, i mam nadzieję że w następnym rozdziale się tego dowiemy, a jeśli się nie dowiemy to mam chodziarz nadzieję że będzie tam więcej Severusa i Hermiony ^^ :)
OdpowiedzUsuńAch ci bracia ...Smok wybitnie z "Niekończącej się opowieści" .Pozostaje nam cierpliwie czekać, bo dawkujesz nam tą "nadzieję" niemiłosiernie.Przez moment myślałam o podobieństwie do Wiedźmina z tym poznaniem tego o czym Herm jeszcze nie wie a smok tak,takie prawo niespodzianki czernejpantery.Weny życzę i pozdrawiam mama37
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać... jak zawsze ŚWIETNIE!!!!! Uwielbiam Twojego bloga. -E-
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno znalazłam tego bloga czego bardzo żałuję 😩 ,mam wrażenie że użyłaś motywu z z trzeciej części eragona (nie jestem pewna nazwy). Z pozdrowieniami XYZ 😘
OdpowiedzUsuń